Czy torrenty to tylko piractwo? BitTorrent odpowiada na tego typu zarzuty

W powszechnej świadomości torrenciarz jest po prostu piratem. Stąd internetowa kampania, która ma pokazać jasne strony protokołu BitTorrent.

Ruszyła inicjatywa doesbittorrentequalpiracy.com (Czy BitTorrent równa się piractwu?) i poświęcona jej strona, której celem jest uświadamianie internautów.

Chodzi o podkreślenie wszystkiego co dobre w protokole BitTorrent - najpopularniejszym w sieci systemie P2P. Każdy kto odwiedzi serwis, może sobie poklikać (dosłownie). Strona generuje odpowiedzi na chyba wszystkie możliwe pytania, które wiążą się z użytkowaniem popularnych torrentów do czegoś więcej niż ściągania muzyki, gier i filmów z sieci.
Idea jest prosta. Dostajemy bazę linków, każdy z własnym argumentem za przydatnością P2P w udostępnianiu legalnych treści, pielęgnowaniu historii i upraszczaniu ludziom życia. Odnośniki pokazują, że piractwo to tylko druga strona medalu.

Stronę stworzyła firma BitTorrent, założona przez Brama Cohena - twórcę protokołu o identycznej nazwie.

BitTorrent jest jednym z tych haseł, które w sieci mają niestety często wydźwięk negatywny. Szczególnie w uproszczonej formie torrent/torrenty. Zapytania zaczynającego się od jednej z tych fraz nie uzupełni wam Google. Zadziała cichy mechanizm antypiracki, ponieważ nawet neutralny w wielu sprawach wujek G uważa, że torrenty to coś złego.

BitTorrent chce przekonać świat, iż nie wypada mówiąc krótko - piętnować broni za to, że ktoś nieodpowiedzialny używa jej do czynienia innym krzywdy.

Fot. doesbittorrentequalpiracy.com