Chwilowy smród spalenizny, restarty komputera

Wczoraj poczułem chwilowy smród spalenizny, zapewnie dochodził on z komputera. No nic. Pochodził 2 godziny, wyłączyłem. Wieczorem włączam komputer i zaczeły się problemy - restartuje się bez żadnego blue screena podczas przeglądania internetu czy włączeniu gry. Blue screen pojawia się czasami dopiero podczas ładowania systemu.

Co sprawdziłem?
- Ram memtestem sprawdzony
- Kondesatory są ok
- Temperatury są ok
- Napięcia sprawdzone, nic nie jest
- W obudowie czysto. Wczoraj rano nakładałem świeże pasty na kartę graficzną i procesor

Jeżeli by to miało znaczenie to moja karta graficzna była ratowana piekarnikiem z powodu artefaktów. Sposób zadziałał i nie ma póki co problemów. I tak jak wyżej napisałem - temperatury są w porządku

Pora na specyfikację komputera

Karta Graficzna Nvidia GeForce GTX 460 SE 1gb
Procesor AMD Athlon II X2 250 3.00 GHz
Dysk Samsung HD1035SJ ATA 1TB
Płyta główna ASROCK 770 Extreme3
RAM Kingston DD2 800 MHz 4GB
Zasilacz Tagan TG600-U33II 600W
System Windows 7 ultimate[/align]

Podmieniłbym chwilowo zasilacz, ewentualnie wyciągnął go i zrobiłbym mu test obciążeniowy na pusto, bez kompa.

Z wyciąganiem zasilacza wolałbym się nie bawić, jeszcze coś źle potem podłączę, za dużo kabli

Przecież w zasilaczu podłączasz tylko wtyk 24pin (największy), wtyk 4pin, molexy i ew. zasilanie karty. Nie ma w tym nic trudnego

W tej sytuacji bebechy są do wyciągnięcia z obudowy ponieważ zapach spalenizny nie może być zbagatelizowany.
Po wyjęciu płyty trzeba ją dokładnie obejrzeć:
- cały tył i przód pod względem przebarwień pcb wskazujących na zapach spalenizny z tego miejsca
- dokładnie kondensatory nie tylko ich wierzchołki ale i spody (miałem takie sytuacje)
- złącze wiązki zasilania 24pin
Trzeba także obejrzeć spód dysku czyli elektronikę oraz zasilacz od środka. Identycznie grafika.
Pieczenie grafiki w piekarniku może pomóc na bliżej nieokreślony czas, powrót kłopotów nie musi się objawiać artefaktami ale i także uszkodzeniami innych wrażliwych elementów np pamięci gddr, sekcja zasilania po poddaniu obróbce termicznej.
Test obciążeniowy zasilacza na pusto to kiepski pomysł. Sprawdzi on tylko czy zasilacz wstaje. Ponadto i tak trzeba mu coś wpiąć do obciążenia np napęd. Takie testy robi się maksymalnym zapotrzebowaniu na energię i wtedy wychodzi czy układy pracują stabilnie.
Na te chwilę nie da się określić co się dzieje bez dokładniej diagnozy. Bez rozgrzebania samo się nie naprawi jak za sprawą dotknięcia czarodziejską różdżką.