Wyszukiwarka udzieli odpowiedzi na niezadane pytania?

Jeśli chcemy coś wiedzieć, guglujemy w sieci. Brzmi dość logicznie. Dla Google to mało. Marzy o tym, aby guglować za nas. Samo!

Scenariusz, co musicie przyznać, przypomina nieco jakieś mało radosne sci-fi w stylu "Raportu Mniejszości". Być może ma w sobie coś z fantasy, ponieważ mi osobiście kojarzy się z czymś co można określić jako prekognicję (pozdrawiam fanów RPG). Google ma najwyraźniej ambicje zostać magiczną wyszukiwarką +4. Cwaną, sprytną, podsuwającą nam informacje zawsze i wszędzie.

MIT Technology Review pisze o bardzo ciekawym eksperymencie giganta, którego celem jest przewidywanie i uprzedzanie naszych zapytań. Grupa starannie wyselekcjonowanych osób, była w jego trakcie losowo w różnych porach dnia, kilka razy w miesiąca ankietowana przez Google za pomocą smartfonu.

Pytanie które padało, dotyczyło tego co uczestnicy eksperymentu chcieliby w danej chwili wiedzieć. Wniosek, który w takiej chwili się nasuwa brzmi - Google pracuje nad algorytmem lub modelem algorytmu, który w pewnym sensie podąża za naszą logiką. Śledzi nasze zachowania i zbiera o nas informacje, aby udzielić nam odpowiedzi na dręczące nas a niewypowiedziane głośno pytania.

Stoimy na ciekawym etapie rewolucji informacyjnej. Nosimy przy sobie smartfony, które sporo o nas wiedzą. Sami je karmimy informacjami, zabierając je ze sobą praktycznie wszędzie i posługując się nimi kiedy potrzebujemy wsparcia za strony komputera. Nasz smartfon wie gdzie jesteśmy, a czasem również co robimy. Dziś część tych danych wędruje do takich firm jak Google, choć większość ma charakter statystyczny. Postrzegani jesteśmy nie jako Jan Kowalski, tylko jako użytkownik Androida numer xxxxxxxxxxx. Jeśli zaprząc do pracy naprawdę sprytny algorytm, może się okazać, że tak naprawdę jesteśmy do jakiegoś stopnia przewidywalni. W efekcie od czasu do czasu można udzielić nam odpowiedzi na pytanie, które nie padło.

Problem w tym, iż tego typu zabawa budzi poważne kontrowersje. W końcu pewne mechanizmy działające potencjalnie na naszą korzyść, mogą okazać się nieprzyjemną niespodzianką w niewłaściwych rękach. Nie mam nic do Google, ale ciarki mnie przechodzą, gdy wyobrażę sobie na tym samym miejscu jakiegoś Kim Dzong Una czy innego politycznego Lorda Vadera. Chyba nie jestem gotowy na to, aby znać odpowiedzi na pytania, których nie zadałem.

A wy?

Fot. Google
Źródło: technologyreview.com