News Microsoft jak Apple, czyli piękne marzenia Steve’a Ballmera

Szef Microsoftu poczuł moc drzemiącą w piórze i wystosował list otwarty do wszystkich, którzy czują technologicznego bluesa. Sporo w nim "appleizmów".

List otwarty rysuje przyszłość Microsoftu w barwach tak kolorowych jak interfejs nowego Windowsa (lub nowych Windowsów, ponieważ za rogiem czai się jeszcze ten mobilny). Steve Ballmer pisze o fundamentalnych zmianach w biznesie Microsoftu, który z poziomu firmy zajmującej się prawie wyłącznie software, coraz bardziej skręca w kierunku hardware. Stąd już niedaleko do tej formy biznesu, który od lat realizuje Apple.

Poza oprogramowaniem, które zawsze było dla Microsoftu żyłą złota, koncern ostro inwestuje w rynek Services & Devices (cytując z Ballmera). Chodzi o usługi online, w tym popularną ostatnio chmurę. Chodzi też o własny brand dla urządzeń. Mamy jasną sugestię - Microsoft naprawdę poważnie myśli o tabletach Surface i być może również o

własnych smartfonach. Surface nie jest więc jakimś ograniczonym eksperymentem, co sugerowały wcześniejsze wypowiedzi szefa Microsoftu.

Koncern ma ambicję kontrolować cykl powstawiania produktów od deski kreślarskiej, przez wytwórcę, po własną sieć detaliczną. Zaczątki tej ostatniej powstają już w Stanach pod marką Microsoft Store (23 sklepy). Mało tego, w gorącym okresie przedświątecznym pojawią się w amerykańskich miastach tzw. Holiday Stores. 30 takich placówek ma rozładować większe zainteresowanie nowymi produktami z Windows 8 i Windows Phone 8. Różnica pomiędzy Apple Store a Microsoft Store polega na tym, iż w tym ostatnim oferowane są również produkty partnerów. Nic dziwnego, skoro Microsoft dopiero pod koniec miesiąca wprowadzi swoje tablety na rynek.

Marzeniem Steve'a Ballmera jest jeden potężny ekosystem, która będzie sięgał od smartfonów, przez tablety, pecety po usługi zlokalizowane w chmurze. Wspomniał też o Xboxie, choć bardziej w kontekście rozrywki online (Xbox Music, Video, Games) niż hardware. Do tego pięknego pejzażu z logo Microsoftu podpięte zostały jeszcze Bing oraz zakupiony niedawno Skype. Ten ostatni w kontekście integracji z Windows 8 i pakietem Office.

Niestety, problemem Ballmera są rozbieżności pomiędzy cukierkową wizją a realiami - szczególnie w segmencie online. Zarząd obciął mu premię za 2012 o blisko połowę, choć biznes Microsoftu jest na dużym plusie.
Udziałowcom nie spodobało się, że Bing na siebie nie zarabia a w dodatku na lokalnym amerykańskim gruncie, cofa się pod naporem Google. Sytuację może zmienić popularyzacja Windows Phone, ale obecna wersja systemu wciąż ma ledwie kilkuprocentowy udział w rynku. Windows Phone 8 ma spore szanse na sukces, jednak dopiero w perspektywie 2013.


Można powiedzieć, iż największym sukcesem Ballmera w ciągu ostatniego roku było uciszenie krytyki. W październiku 2011, Forbes opublikował list otwarty Davida Coursey'a, w którym ten wzywał szefa Microsoftu od odejścia, zarzucając mu że nie ma szans z legendą Billa Gatesa. Dziś chyba nikt by się na coś podobnego nie odważył. Ballmer może nie zostanie drugim BG i nie zrobi z Microsoftu Apple, ale w przyszłym roku premii raczej mu nie obetną. To już coś!

Fot. Microsoft, Nokia