Odpowiedz

Anegdoty z życia uczonych

 
LadyInBlue
Pani SuperMod

Liczba postów: 19.072
Post: #1

Anegdoty z życia uczonych


Cytat:Z jednej strony uczeni są postrzegani jako ludzie zajmujący się tylko sprawami będącymi daleko od zwykłego świata. Jednak znane są setki opowieści o roztargnionych naukowcach, którzy błądząc z głową w chmurach robią czasem rzeczy śmieszne czy zaskakujące. Zwykle jest to pocieszające dla tak zwanych przeciętnych ludzi, bo pokazuje, że tęgie głowy miewają też czasem pomysły z tej ziemi. Oto garść anegdot z życia bardziej lub nieco mniej znanych uczonych.



O fizykach

W 1964 roku Nagrodę Nobla za zbudowanie lasera rubinowego otrzymał Charles Townes. Z tej okazji sprezentował swojej małżonce piękny rubin. Dowiedziała się o tym po latach żona Nicolaasa Bloembergena, który taką nagrodę dostał w 1981 roku za zbudowanie masera trójpoziomowego. Gdy delikatnie zasugerowała mężowi, że pani Townes dostała w prezencie rubin, ten stwierdził: - Moja droga, jeśli chcesz, mogę pójść śladami Townesa, ale ostrzegam, że moje urządzenie pracuje na bazie cyjanku.



Sławny nowozelandzki fizyk, Ernest Rutheford, natknąwszy się w swoim laboratorium kolejny raz pod wieczór na jednego z młodych naukowców, zagadnął go:

- Czy pan pracuje też rano?
- Oczywiście, panie profesorze – odrzekł młodzian (licząc zapewne na pochwałę pracowitości)
- Hmm... dziwne. To kiedy pan, młody człowieku, ma czas, aby myśleć?

Tenże sam Rutherford demonstrował kiedyś na wykładzie rozpad radu. W zaciemnionym pomieszczeniu widać było od czasu do czasu rozbłyski na ekranie, następnie ekran pociemniał zupełnie. Rutherford stwierdził: - Teraz państwo widzą, że nic nie widać. A dlaczego nic nie widać, to zaraz państwo zobaczą.

Wielu ludzi na łożu śmierci wypowiada różne wiekopomne słowa. Richard P. Feynman, genialny amerykański fizyk, ale też znany żartowniś, umierając stwierdził: - Nie chciałbym umierać dwa razy. To jest strasznie nudne.

Fizyk James Franck był jednym z egzaminatorów podczas obrony doktoratu 23-letniego Roberta Oppenheimera na uniwersytecie w Getyndze. Wychodząc z sali powiedział sekretarce: - Mam szczęście, zniknąłem stamtąd w ostatniej chwili. On [Oppenheimer] zaczął mi właśnie zadawać pytania!

Jeden z gości, który odwiedził duńskiego fizyka Nielsa Bohra, ze zdziwieniem zauważył, że ten powiesił nad wejściem podkowę, która jakoby przynosi szczęście. Wiedząc, że wielki fizyk nie wierzy w żadne zabobony, spytał:

– Czyżby pan wierzył, że taka podkowa przynosi szczęście?
– Nie – odrzekł z uśmiechem Bohr – ale słyszałem, że podkowa przynosi szczęście także tym, którzy w to nie wierzą.

Amerykański fizyk, Henry Rowland, występował kiedyś przed sądem jako biegły powołany przez prokuratora. Obrońca oskarżonego, chcąc podważyć wiarygodność zeznań biegłego, obciążających jego klienta, zapytał:

- Profesorze Rowland, jakie ma pan kwalifikacje, by zeznawać w tym procesie?

Rowland odrzekł z godnością:

- Jestem najwybitniejszym fizykiem amerykańskim.

Po zakończeniu rozprawy jeden z obecnych tam przyjaciół Rowlanda wyraził wątpliwość:

- Czy naprawdę powinieneś się tak przedstawiać sądowi?
- A co miałem powiedzieć? Przecież zeznawałem pod przysięgą - odrzekł Rowland.

O matematykach

Jeden z najwybitniejszych matematyków, Paul Erdős, mając już sporo lat lubił żartować ze swojego wieku. Zauważywszy kiedyś, że na każdym kolejnym wykładzie jest coraz więcej słuchaczy, stwierdził:

- Chyba nawet wiem, dlaczego coraz liczniej przychodzą państwo na moje wystąpienia. Każdy zapewne liczy na to, że kiedyś powie: byłem na ostatnim wykładzie Erdősa.



Na nagrobku kazał sobie wyryć: Végre nem butulok tovább: "W końcu nie staję się już coraz głupszy".

Matematyk John von Neumann znany był z tego, że doskonale rozwiązywał różne problemy bez konieczności używania do tego celu tablicy czy kartki papieru. Spytany kiedyś przez studentów, czy istnieje inne rozwiązanie problemu, którego wywód ktoś właśnie przeprowadził, zapisując gęsto całą tablicę, von Neumann popatrzył na zapis, zamyślił się chwilę i stwierdził: - Tak. Na tym zakończył wykład.

Przyjaciel von Neumanna, matematyk i cybernetyk Norbert Wiener, znany był z wielkiej nieporadności życiowej i tego, że ciągle czegoś zapominał. Przeprowadziwszy się do nowego domu, wyszedł kiedyś na spacer i nagle ze zgrozą stwierdził, że nie pamięta, gdzie mieszka. Zobaczywszy na chodniku dziewczynkę, zagadnął ją:

- Przepraszam, nazywam się Norbert Wiener, niedawno się tu przeprowadziłem. Czy wiesz może, gdzie ja mieszkam?

Dziewczynka odpowiedziała na to:

- Tak, tatusiu, wiem. Mama mówiła, że możesz zapomnieć, więc kazała mi czekać na ciebie na dworze.

Jeden z najznakomitszych polskich matematyków, Hugo Steinhaus, miał poprowadzić wykład, na którym zjawiło się tylko dwóch studentów. Jeden z nich wyraził wątpliwość, czy dla takiej małej grupy można wykładać. Steinhaus powiedział: - Tres faciunt collegium ("Trzy osoby stanowią zespół") - i rozpoczął wykład.

Następnym razem na sali pojawił się tylko jeden słuchacz. Steinhaus bez słowa rozpoczął wykład. Wówczas ten student spytał:

- Profesorze, jest nas tylko dwóch. Steinhaus odrzekł:
- Bóg jest zawsze obecny.

Przedwojenny matematyk z uniwersytetu lwowskiego, Stanisław Saks, idąc z kolegą z uczelni, Bronisławem Knasterem, zatrzymał się przed wystawą rzeźnika, gdzie w oknie widniał napis "pasztet zajęczy". Przyjrzał się i spytał:

- Jak myślisz Bronek, czy to rzeczywiście zajęczy pasztet? Na to Knaster:
- Kto go zje, zaraz pozna. Jeśli nie zajęczy, to zajęczy, a jeśli zajęczy, to nie zajęczy.

David Hilbert, wybitny niemiecki matematyk, zagadnięty o jednego z byłych uczniów odpowiedział:

- Aaa... ten. On został poetą. Na matematyka miał zbyt mało wyobraźni.

Niemiecka matematyczka, Amalie Emmy Noether została zaproszona przez jednego z najwybitniejszych matematyków początku XX wieku – Dawida Hilberta – do dołączenia do jego zespołu na uniwersytecie w Getyndze. Uczony chciał, aby uczelnia przyjęła ją na etat Privat Dozenta (ówczesny etat uniwersytecki z wszystkimi uprawnieniami z wyjątkiem pensji). Ponieważ w owym czasie kobieta pracująca na szacownej uczelni była wielką rzadkością, senat twardo zaoponował, co Hilbert skwitował stwierdzeniem: - Panowie! Przecież to nic złego mieć tu kobietę w senacie. To nie jest łaźnia!

Niestety, senat nie przyjął tego argumentu. Noether przez 4 lata nieformalnie prowadziła zajęcia firmowane przez Hilberta. Dopiero po habilitacji uznano, że może dołączyć do senatu.


O chemikach

Pewnego dnia do niemieckiego chemika Justusa Liebiga przybiegł jego asystent i radośnie obwieścił: - Profesorze – wynalazłem uniwersalny rozpuszczalnik!

Liebig spojrzał na niego i spytał:

- A czym się charakteryzuje pański uniwersalny rozpuszczalnik?
- Po prostu może rozpuścić wszystko!
- Świetnie, ale... w jakim pojemniku zamierza pan go trzymać?

Fizykochemik Walther Nernst, na wykładach z chemii fizycznej często mówił: - Pierwszą zasadę termodynamiki odkryli trzej fizycy: Mayer, Joule i Helmholtz; druga została sformułowana przez dwóch ludzi: Clausiusa i Thomsona. Trzecią zasadę odkryłem sam. Jest więc oczywiste, że nie może istnieć czwarta zasada termodynamiki.

Nernst pomylił się jednak. Jeszcze za jego życia Onsager sformułował tzw. zasadę wzajemności, którą dziś nazywa się czwartą zasadę termodynamiki.

Ten sam Nernst znany jest, poza niewątpliwymi osiągnięciami naukowymi, z wynalazku lampy (właściwie jednej z pierwszych żarówek), której sprzedaż w USA i Europie przyniosła mu spore dochody. Kiedyś jeden z jego współpracowników zażartował: - Profesorze – to co, teraz pewnie wynajdzie pan sposób otrzymywania diamentów?

Nernst na to odrzekł poważnie:

- Nie, to nie jest potrzebne. Teraz już mam tyle pieniędzy, że diamenty mogę sobie kupować.

Szwedzki fizykochemik Svante Arrhenius był człowiekiem niewielkiego wzrostu i pokaźnej tuszy. Pewnego razu wybrał się na zjazd naukowy, który miał odbywać się w pewnym hotelu. Spóźniwszy się nieco, spytał jednego z portierów, gdzie odbywa się zjazd. Został skierowany do pewnej sali. Okazało się jednak, że portier ocenił uczonego po wyglądzie i skierował go na odbywający się w tym samym hotelu zjazd cechu rzeźników i masarzy.

Wybitny francuski chemik Berthelot został odznaczony najwyższym odznaczeniem Francji – medalem Legii Honorowej. Był z niego tak dumny, że nosił go cały czas, a w fartuchu laboratoryjnym zrobił sobie specjalny otwór, aby każdy współpracownik mógł podziwiać odznaczenie.


[źródło http://portalwiedzy.onet.pl/4868,25297,1...pisma.html ]

Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz.
[Obrazek: Lady_In_Blue.gif]
[Obrazek: sygnaasia.png]

Windows ❼ Forum

06.04.2011 15:03

Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz

Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
Sposoby na wydłużenie i skrócenie życia LadyInBlue 0 905 28.10.2017 13:24
Ostatni post: LadyInBlue
Życia zabraknie LadyInBlue 0 619 08.04.2017 13:32
Ostatni post: LadyInBlue
Ostatnie minuty życia pieska LadyInBlue 0 532 25.02.2017 14:18
Ostatni post: LadyInBlue
Przyjemność z życia LadyInBlue 0 614 09.06.2016 21:21
Ostatni post: LadyInBlue
Sens życia GamerPL 0 672 13.04.2016 19:45
Ostatni post: GamerPL
Sens życia GamerPL 0 619 08.03.2016 20:46
Ostatni post: GamerPL
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Temat został oceniony na 0 w skali 1-5 gwiazdek.
Zebrano 0 głosów.