Karta graficzna kończy żywot?

Od dwóch dni mam bardzo poważny problem. Chciałem sobie przeczyścić kompa, a kurzu było oj było . Wziąłem odkurzacz, odkurzyłem...Chciałem zobaczyć, czy jest pasta termo przewodząca na procku, ale znając radiatory od Intela dla Socket 775, są straszne oporne w demontażu. Zaciski dałem tak jak były, przylegały do proca żeby mieć lepsze chłodzenie. Zamontowałem kartę graficzną, podłączam wszystko. A tu zomg. BIOS nie startuje. Żadnych beepów nie było, żadnej sumy kontorlnej. Docisnąłem kartę, zaskoczył ale baaaaarrdzoo był spowolniony, a później się wyłączył. Dopiero za którymś razem zaskoczył. Przykręciłem kartę, i po problemie . Uradowany stabilnością kompa, odpaliłem sobie Left 4 Dead. Ale nawiedził mnie kolejny problem. Kiedy pogram 3-5-10 minut w byle jaką grę (nawet na tych które mają słabe wymagania), na monitorze robią się paski, i mam wrażenie że mam pionowego Tetrisa , po 2 sekundach monitor wyświetla "brak sygnału" a dźwięk się powtarza i stoi w miejscu. Daje reset, BIOS nie zaskakuje. Dopiero po wyłączeniu i włączeniu, znowu BIOS zaskakuje. Nie wiem co robić. To już mnie irytuje...

Specyfikacje Komputera:
ASUS P5VD2-MX
2 GB RAM
Nvidia GeForce 7100 GS
ModeCom Feel 350 W