15 lat więzienia za rozmowę przez Skype! Absurd?

Obowiązujące od trzech tygodni nowe prawo jest drakońskie i absurdalne. W praktyce uniemożliwia normalne korzystanie z internetu. Etiopia ląduje tym samym na

„elitarnej” liście krajów, gdzie bycie internautą to poważne wyzwanie. O cofaniu się do epoki kamienia łupanego wspominać nawet nie warto.

Za korzystanie z usług VoIP można trafić do więzienia na długie lata, a jedyny słuszny rządowy operator Ethio Telecom, blokuje wszelkie usługi mogące gwarantować choćby częściową anonimowość w sieci. Ostatnio próbuje odciąć Etiopczyków od sieci Tor - maskującej aktywność, a więc pozwalającej w pewnym sensie omijać rządowe blokady. Wykorzystuje przy tym kontrowersyjną technikę głębokiej inspekcji pakietów (DPI).

Internautów w Etiopii dość łatwo kontrolować, ponieważ dostęp do internetu jest ściśle reglamentowany. Według OpenNet Initiative, tylko 700 tysięcy osób (na 82 mln mieszkańców) korzysta z sieci. Średnia prędkość połączenia to 622 kbps. Dane pochodzą z roku 2010 – nowszych nie znajdziecie. Etiopia staje się internetowym skansenem. Błyszczy pod tym względem nawet na tle innych krajów starających się trzymać internautów pod butem (takich jak choćby Chiny).
Etiopia, to oficjalnie Federalna Republika Demokratyczna. Demokratyczna tylko z nazwy. Według tygodnika The Economist, który od lat tworzy i aktualizuję listę krajów według wskaźnika demokracji, lokuje się na miejscu 121 (wskaźnik 3,71). Jest więc po prostu dyktaturą.

Źródło: aljazeera.com

Fot. Raja Rc | Dreamstime.com