Od rewolucyjnej „ósemki” wolimy stabilność „siódemki”

„Ósemka” radzi sobie nieźle – tak wynika z pierwszych wyników sprzedaży. 40 milionów kopii sprzedanych w niespełna miesiąc na pewno robi wrażenie. Nie znaczy to jednak, że taka wiadomość przekona niezdecydowanych. Ci, którzy zdecydowali się zostać przy siódemce i nie zamierzają inwestować w zakup nowego systemu (nawet w okresie promocyjnym) mają swoje powody.



W ostatnim artykule pod tytułem: „O wyższości siódemki słów kilka” zwróciłem uwagę na to, w jak odmiennych okresach światło dzienne ujrzały Windows 7 i Windows 8. Wydaje mi się, że nawet, jeśli trochę usprawiedliwiam „ósemkę” faktem gorszego okresu premiery, to mimo wszystko po raz kolejny podkreślam zalety „siódemki”. Bo nawet, jeśli niektórzy twierdzą, że tylko co drugi Windows jest godny uwagi, a „7” akurat trafiła na tę zaszczytną kolejność, to jednak nie stało się to, ot tak, bezwarunkowo. „Siódemka” po prostu się sprawdziła, przez co dalszym ciągu ma wysokie noty.

Z tego też względu, w tym artykule nie chciałbym już odnosić się do historii. Jeśli „ósemka” nie da rady to może przez „siódemkę”, której ludzie nie chcą się pozbywać, ale może też przez fakt, że nie jest tak dobra…

Ale nawet, jeśli tak, to co jeszcze może spowodować, że ludzie na pewno masowo nie porzucą „siódemki”? Na pewno jednym z głównych czynników jest nadmiar nowości. To może odstraszać, a że tak jest przekonują opinie ludzi, którzy twardą stoją przy „siódemce”. Jaki ogrom to nowości niech świadczy fakt, że jest to chyba największa zmiana od czasów Windows 95!

Słyszałem już różne określenia na temat sławnych kafelków, a że niektóre nie nadają się do cytowania, nie będę ich przywoływał. Niemniej, kafelki zmieniają całkowicie interfejs, wywracają do góry nogami swobodne poruszanie się po zacnym Windowsie. Kafelki już od zawsze będą kojarzone z rewolucją, a jak wiadomo rewolucja może świadczyć o pozytywnych, jak i negatywnych doświadczeniach.

To jak inny jest to system od Windows 7 może rodzić zwykłą niechęć. Nie każdy ma przecież ochotę na odkrywanie na nowo systemu, który zna, lubi, dobrze mu się na nim pracuje, co więcej, używa go do pracy, gdzie potrzebuje niezawodności i szybkości. Co prawda pewnym ułatwieniem jest dostęp do klasycznego pulpitu w „ósemce”, no ale trudno sobie wyobrazić, żeby go nie było. To byłoby już coś więcej niż rewolucja, to byłby zamach stanu!

Korabl