PRISM: Google, Microsoft i Facebook próbują się wybielić

Koncerny, które zostały wymienione jako biorące udział w programie PRISM, apelują do służb USA o przejrzystą politykę dotyczącą inwigilacji

Zapewne nigdy się nie dowiemy, na ile firmy wymienione w raportach The Guardian i The Washington Post współpracowały z rządem Stanów Zjednoczonych, umożliwiając czy też umożliwiając mu zbieranie informacji na temat użytkowników sieci. Jedno jest pewne - zamieszanie ich w tę sprawę nie wpłynęło najlepiej na ich wizerunek.

Google poczynił już pewne kroki, aby zapobiec byciu kojarzonym z inwigilowaniem internautów. Koncern przesłał list do prokuratora generalnego Stanów Zjednoczonych, Erica Holdera oraz dyrektora FBI, Roberta Muellera. Umieściła go zresztą na swoim oficjalnym blogu. Apeluje w nim, aby móc w swoim Raporcie przejrzystości publikować liczbę i rodzaj zapytań amerykańskich agencji wystosowanych w ramach FISA (prawa, które określa zakres działań, które można podjąć przy inwigilacji cudzoziemców, które leżą u podstaw PRISM).

Co ciekawe, Google szybko znalazł sprzymierzeńców w postaci zagorzałych wrogów, czyli Facebooka i Microsoftu.

Tymczasem na kanwie ujawienia PRISM absolutnym bestsellerem stał się "Rok 1984" George'a Orwella, którego bohater pracuje w Ministerstwie Prawdy, gdzie zajmuje się cenzurowaniem prasy. W powieści całe społeczeństwo jest inwigilowane.

Istnienie PRISM ujawnił Edward Snowden, były współpracownik Narodowej Agencji Bezpieczeństwa i CIA, pracujący w prywatnej firmie, wykonującej zlecenia dla NSA. W połowie maja uciekł z USA, potem przebywał w hotelu w Hongkongu. Tam widziano go po raz ostatni i tam też udzielił wywiadu dziennikarzom brytyjskiego Guardiana. Właśnie jeden z dziennikarzy podał informację, że Snowden przebywa w bezpiecznej kryjówce. Szukają go władze USA i może być oskarżony o zdradę.

We wtorek dwie grupy obrońców praw człowieka złożyły pierwsze pozwy przeciwko NSA za program zbierający nagrania rozmów Amerykanów. Ich zdaniem PRISM mógł naruszyć prawo do prywatności, o którym mowa w czwartej poprawce do amerykańskiej konstytucji.

Tymczasem dzisiaj w Warszawie odbyła się konferencja, na której minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz powiedział, że trwa sprawdzania, czy totalna inwigilacja internetu przez amerykańskie agencje dotyczyła także obywateli Polski.

Minister przypomniał, że pod koniec maja wraz z Donaldem Tuskiem przedstawił pomysł stworzenia ustawy przeciw "wielkiemu bratu". Jej założenia, a także reformę służb specjalnych ma przygotować Kolegium ds. Służb Specjalnych. Nowe prawo miało by służyć ograniczeniu zbierania informacji o obywatelach przez firmy telekomunikacyjne, służby specjalne, policję.

Sienkiewicz zapowiedział ograniczenie do roku przechowywanie danych telekomunikacyjnych, do 40 dni nagrań z monitoringu. Mają być także wyszczególnione zasady zabezpieczania, udostępniania, kopiowania i niszczenia tychże danych. Zostanie wprowadzony zakaz instalowania monitoringu w łazienkach, przebieralniach, pokojach hotelowych, gabinetach lekarskich i na klatkach schodowych. Nie będzie dotyczyła ona internetu, bo tą sprawą zajmuje się Ministerstwo Cyfryzacji.

Źródło: Dreamstime, Zumapress