News Microsoft znowu na unijnym celowniku! Za co tym razem?

Chodzi o słynny ekran wyboru przeglądarki, który tajemniczo wyparował z Windows 7 w wersji Service Pack 1. Microsoftowi grozi kolejna miliardowa kara.

Poszło o tzw. Ballot Screen, czyli możliwość wyboru innej niż Internet Explorer domyślnej przeglądarki w systemach Windows. Microsoft zgodził się na takie rozwiązanie w 2009 roku – idąc na logiczny kompromis w swoim sporze z Komisją Europejską. Ekran wyboru przeglądarki serwowany jest jako łatka przez Windows Update dla wszystkich edycji okienek. Niestety nie znajdziecie go w Windows 7 SP1.

Komisja Europejska przez ostatni rok przymykała oko na ten drobny skok w bok Microsoftu, ale najwyraźniej straciła cierpliwość. Ruszyło oficjalne śledztwo w sprawie tego, gdzie się podział ekran wyboru. Gigantowi grożą poważne konsekwencje – Komisja Europejska zwykle nie rzuca słów na wiatr. Teoretycznie kara może sięgnąć nawet 10% rocznych obrotów. Daje to kosmiczną kwotę 7 mld dolarów!



Na reakcję Microsoftu wobec prawnych kroków ze strony KE długo nie trzeba było długoczekać. Koncern niemal od razu wydał oświadczenie, że brak takiej opcji w najnowszej edycji systemu to efekt „błędu technicznego”. Zostaną podjęte natychmiastowe kroki, aby taką funkcjonalność przywrócić i ekran wyboru przeglądarki będzie oferowany przez kolejne 15 miesięcy.

Dziś ekran wyboru przeglądarki wielkich emocji nie budzi, ponieważ udział Internet Explorera w rynku jest najniższy w historii. W 2009 roku przeglądarka MS dominowała, więc konkurencja chwytała się każdego możliwego sposobu, aby podłożyć nogę gigantowi. Mało jednak prawdopodobne, by KE uznała taką sytuację jako okoliczności łagodzące. Umowa, to umowa. Stąd błyskawiczne działanie ze strony Microsoftu i obietnica powrotu Ballot Screen do Windows 7.

Źródło: Reuters

Fot.: Flavijus, Jorisvo| Dreamstime.com