News Google udostępniło najnowsze statystyki na temat "prawa do bycia zapomnianym"

W maju zeszłego roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok mówiący, że właściciel wyszukiwarki internetowej jest odpowiedzialny za wyświetlane przez nią informacje i w razie uzasadnionej prośby musi on usunąć z wyników wyszukiwania linki prowadzące do danych osobowych internautów. Początkowo decyzja ta wywołała lawinę zgłoszeń o usunięcie danych (najczęściej bezzasadnych), ale teraz sytuacja się już ustabilizowała.

Google obecnie nie traktuje już próśb użytkowników jako zło konieczne i twierdzi, że "prawo do bycia zapomnianym" ma służyć poprawie prywatności internautów. Zapewnienia te raczej już nikogo nie dziwią, ponieważ po aferze wywołanej przez Edwarda Snowdena deklaracje o szanowaniu poufnych danych stały się bardzo modne. Mimo to Amerykanie obecnie przychylają się jedynie do 42% wniosków o ukrycie linków. Należy jednak zaznaczyć, że zalecenia Trybunału Sprawiedliwości UE są prawidłowo realizowane, ponieważ większość z odrzuconych zgłoszeń po prostu nie spełnia wymagań programu. Przykładowo, internauci często chcą ukrycia informacji o swoich występkach, co nie jest uzasadnioną prośbą o ukrycie danych. W przypadku spraw sądowych wniosek będzie prawidłowy tylko w przypadku, gdy na stronie internetowej pojawią się informacje o oskarżonym, który potem zostanie uniewinniony. Oczywiście te same zasady obejmują nie tylko Google, ale też inne wyszukiwarki.