News Dania planuje stworzyć własną cyber-armię

Powodem zainwestowania około 465 milionów koron duńskich, co przekłada się na niecałe 75 milionów dolarów, są coraz częstsze ataki, o których głośno się nie mówi. O ile takie incydenty jak wyciek zdjęć celebrytek czy włamanie na serwery Sony są bardzo nagłaśniane, cybernetyczne działania wrogich państw raczej są trzymane w tajemnicy, chociaż powszechnie wiadomo, że mają miejsce. Głównym akceleratorem działań duńskiego rządu są niedawne ataki na firmy opracowujące projekt samolotu Lockheed Martin F-35 Lightning II. Wśród poszkodowanych znalazła się firma Terma, która odpowiada za strukturę skrzydeł oraz system ostrzegania zastosowany w myśliwcu. Tak poważny wyciek informacji wojskowych nie może zostać zbagatelizowany, szczególnie, że ślady prowadzą do Chin.

Oprócz tego Dania obecnie stara się o przyznanie jej praw do Arktyki, która jest bogata w surowce naturalne i wiele krajów chciałoby zostać uznane za ich właściciela. Głównym konkurentem Danii jest Rosja, a oba państwa próbują udowodnić przed ONZ, że to właśnie one powinny sprawować zwierzchnictwo nad złożami. Rywalizacja może zajść tak daleko, że cybernetyczne ataki staną się normą, dlatego Dania stara się przygotować zanim będzie na to za późno. Realizację planu przekazano duńskiemu wywiadowi, który nazywa się Defense Intelligense Serve (FE). Zgodnie z założeniami, wszystko ma być gotowe do 2017 roku, a co najważniejsze, przygotowania mają nie tylko obejmować stworzenie odpowiednich zabezpieczeń, ale również umożliwić skuteczny odwet. Sprawę pogarsza to, że ataki w wirtualnym świecie często nie są traktowane jako prawdziwe zaburzenie pokoju, dlatego kraje, które na co dzień się wspierają, mogą wcale nie być dla siebie tak przyjazne jak się to wydaje.