Co trzecie urządzenie pod kontrolą Jelly Bean, a Google i tak ma problem

Android w wersji Jelly Bean w maju zyskał wyraźną przewagę nad starszym ICS-em. Wciąż nie przegonił jednak archaicznego Androida 2.3.

33% aktywnych i uwzględnianych w statystykach Google urządzeń z Androidem pracuje dziś pod kontrolą jednej z dwóch najnowszych wersji systemu znanych jako Jelly Bean (4.1 oraz 4.2). W stosunku do kwietnia mamy więc całkiem spory wzrost na poziomie 4,6%.

Z jednej strony jest to efekt ostatnich aktualizacji smartfonów przez HTC, Sony, Samsunga i liczących się na rynku coraz bardziej chińskich producentów. Niestety, co trzeba wyraźnie podkreślić, Jelly Bean zyskuje najwięcej nie wskutek aktualizacji softu, ale dzięki ciągle rosnącej sprzedaży nowych urządzeń. To dobra informacja. Sęk w tym, że maskuje ona smutną rzeczywistość.

Fragmentacja systemu Android pozostaje niekończącym się bólem głowy dla Google - widać to w statystykach i nie pomogła zmiana systemu zliczania wersji. Mający już dwa lata Android 2.3 Gingerbread wciąż jest niekwestionowanym królem rynku i nie bardzo chce odejść do lamusa. Dla Google oraz deweloperów dostarczających aplikacje do Google Play jego 36,5% udział w rynku jest dość kłopotliwy. Gdyby Gingerbread nagle zniknął, nie byłoby praktycznie żadnych problemów z kompatybilnością aplikacji pisanych dla Androida. Pracujące pod jego kontrolą smartfony są dziś często nieco sprzętem z poprzedniej epoki, a przez to niewygodną dla Google i twórców aplikacji kotwicą.

Android 2.3 jednak zniknąć nie chce, a w ciągu ostatniego miesiąca jego popularność spadła ledwie o mniej niż połowę tego co zyskał w tym czasie Jelly Bean. Mamy wiec jasny sygnał, że Gingerbread słabo się dziś aktualizuje i tak naprawdę musi się z rynku wykruszyć. Mówiąc wprost - użytkownicy smartfonów ze starym Androidem, muszą kupić sobie nowe smartfony.

Producentom nie ukrywajmy taki scenariusz byłby bardzo na rękę. Problem w tym, że smartfony tanie nie są i spora część użytkowników niechętnie patrzy na wymianę wciąż nieźle się sprawującej słuchawki już po dwóch latach. Pomagają oczywiście subsydiowane smartfony od operatorów, ale te i tak musimy później spłacać w abonamencie.

Zresztą jeśli przyjrzeć się dokładniej ofercie operatorów, ci często wciskają swoim klientom urządzenia ze starszą niż aktualna wersją systemu. Te pasowałoby zaraz po zakupie aktualizować, co często jest niemożliwe z racji braku wsparcia ze strony producenta. W ten sposób błędne koło fragmentacji nam się zamyka.

A tu na horyzoncie kolejna wersja Androida...

Fot. Google

Źródło: developer.android.com