Bill Gates odejdzie z Microsoftu? Czołowi inwestorzy koncernu żądają tego

Czy Bill Gates przestanie pełnić funkcję prezesa rady nadzorczej? Nieoficjalnie mówi się, że kilku największych inwestorów Microsoftu żąda odejścia najbogatszego człowieka na świecie z zarządu amerykańskiego koncernu.

Agencja Reuters ujawniła, że według trzech z dwudziestu największych inwestorów korporacji Microsoft, posiadających łącznie przeszło 5% akcji, napiera na to, żeby Bill Gates nie był dłużej przewodniczącym rady nadzorczej. Obecnie Gates jest największym indywidualnym udziałowcem Microsoftu, mając circa 4,5% udziałów firmy, której łączna wartość wynosi 277 miliardów dolarów amerykańskich.

Cała dyskusja była w pełni poufna, a zatem inwestorzy, którzy wypowiedzieli się na temat działalności Gatesa, chcą pozostać anonimowi. Według nich dotychczasowy prezes zarządu hamuje rozwój firmy, utrudniając zaadaptowanie nowych strategii. Rzekomo jego osoba negatywnie wpłynie na możliwości niewybranego jeszcze kolejnego dyrektora zarządzającego Microsoftem w razie chęci wprowadzenia większych zmian w koncernie. Co więcej, inwestorzy są zaniepokojeni działaniami Gatesa, który poświęca wiele czasu swojej fundacji charytatywnej wartej 38 miliardów dolarów amerykańskich. Jego możliwości są nieadekwatne do udziałów w firmie – twierdzi trójka anonimowych udziałowców.

Bill Gates, założyciel Microsoftu i wieloletni szef koncernu, obecnie zajmuje stanowisko prezesa w zarządzie, złożonego z m.in. Johna Thompsona, niezależnego dyrektora, czy Chucka Noskiego, prezesa komisji audytowej. W 2000 roku zrezygnował ze stanowiska dyrektora generalnego firmy. Wówczas schedę przejął po nim Steve Ballmer, który piastował tę funkcję przez 13 lat i ogłosił w sierpniu tego roku, że zamierza przejść na emeryturę. Gates jest też jednym z ludzi decydujących o wyborze następcy ekscentrycznego Ballmera, który ostatecznie pożegna się z Microsoftem w ciągu najbliższych dziesięciu miesięcy. Czy nacisk na odejście Billa Gatesa faktycznie przyczyni się do jego rezygnacji? Raczej mało prawdopodobne – kilku udziałowców to zbyt mało na przeprowadzenie większych zmian w radzie nadzorczej. Inną kwestia jest to, czy taki krok przełożyłby się na „lepsze”. Zdaniem Todda Lowensteina, przedstawiciela HighMark Capital Management: „to powinno stać się już dawno temu”.