Anonimowy inżynier z Microsoftu wyjaśnia dlaczego Xbox One ma DRM

Większość wypowiedzi o Xbox One, pochodzących od wysoko postawionych przedstawicieli Microsoftu można uznać za PR-ową wpadkę. Wymóg logowania się co 24 godziny do sieci i blokowanie używanych kopii gier bardzo nie podobają się graczom, a Don Mattrick z Microsoftu potrafił na to wszystko odpowiedzieć tylko tyle, że jeśli komuś się nie podobają zmiany wprowadzone w Xbox One, może pozostać przy konsoli Xbox 360.

Tymczasem jeden z niższych rangą pracowników, którzy pracowali przy nowej konsoli, uznał że firma nie umie wyjaśnić swoich prawdziwych intencji. W związku z tym, wyjaśnił ideę która przyświecała instalowaniu w konsoli zabezpieczeń DRM, co zrobił anonimowo przy pomocy serwisu Pastebin. Oto kilka przetłumaczonych fragmentów jego wypowiedzi:

„Rzecz w tym, że jesteśmy beznadziejni w wyjaśnianiu. Celem DRM opartego na połączeniu z siecią jest pozbycie się konieczności zmieniania płyt z grami, ryzyka uszkodzenia nośników, konieczności przynoszenia ich ze sobą jeśli chcemy pograć u znajomych, wymian za gier śmieszne pieniądze, z których nic nie trafia do ich twórców oraz wysokich kosztów gier. Jeśli chcesz gier tańszych niż 59,99 (tu można wstawić zarówno amerykańską, jak i europejską cenę sugerowaną – przyp. Red.) musisz w jakiś sposób ograniczyć używane kopie. Model działania Steam wymaga ograniczenia używanych gier.

To długofalowa strategia, zupełnie jak Steam. Sklep Valve także miał na początku problemy ze swoimi zabezpieczeniami DRM. (...) Dla kopii cyfrowych nie miał wówczas żadnej konkurencji, a konkurował ze sprzedażą pudełkową. W tym czasie ludzie byli bardzo poirytowani Steamem. Działo się to wszystko po to, by zabezpieczenia DRM i zamknięta architektura cyfrowego sklepu pozwoliły na super zajebiste przeceny.

Pomyślcie o tym. Na Steamie otrzymujecie grę w jej prawdziwej cenie 5-30 dolarów, a na konsoli musisz to zapłacić oraz za dodatkowe licencje, na wypadek gdybyś sprzedawał, wymieniał, pożyczał itd. (...)

Tak, przechodziliśmy to w biurze (w domyśle, atak internautów na Xboxa – przyp. Red.). Większość z nas myślała wtedy „Świetnie to rozegraliście Sony, naprawdę świtnie”. Gracze histeryzują teraz wrzeszcząc „Rany boskie Microsoft chce nam dowalić bez powodu!” nie myśląc, jak wygodne byłoby nie szukać tej płyty z grą, której Wasz brat nie odłożył na miejsce. (...) Tylko ograniczeni ludzie nie widzą tego w szerszej perspektywie. Jakaś grupa marketingowców PS4 wbiła im do głowy „Zagraliście nasze płyty!” i mają teraz mentalność stada.”

Jak możemy ocenić wypowiedź pracownika Microsoftu? Na pewno jest bardziej przekonująca od opinii wygłaszanych przez wysoko Dona Mattricka. Jednakże, chociaż niektóre z powyższych argumentów są całkiem sensowne, ciężko nam uwierzyć, że wydawcy obniżą ceny gier na Xbox One, ponieważ gracze nie będą mogli swobodnie odsprzedawać używanych gier – jak na razie ceny gier zapowiadają się na wyższe, niż w przypadku obecnej generacji konsol. Co więcej, nie jesteśmy też przekonani, czy gracze powinni być uszczęśliwiani na siłę. Negatywne efekty polityki Microsoftu już widać – Xbox One startuje jesienią w 21 krajach na świecie, wśród których nie ma Polski, więc nie zagramy w naszym kraju, nawet jeśli zaimportujemy sprzęt zza granicy.
microsoft engineer on xb1 - Pastebin.com

Źródło: pastebin.com