Na pewno zdarzyło się Wam kiedyś upuścić telefon. Stłuczony ekran niedługo przestanie już być problemem - opracowano specjalny, regenerujący się materiał, który można swobodnie wykorzystać w branży technologicznej.

Bez względu na to, jak bardzo dbacie o swój smartfon, w końcu każdego to dopadnie - chwila nieuwagi lub pośpiechu i telefon ląduje na ziemi. Drobne rysy to w takiej chwili nasz najmniejszy problem. Znacznie gorzej jeśli uszkodzeniu ulegnie ekran - pęknięte szkło to zazwyczaj konieczność kosztownej wymiany… albo korzystania z tragicznie prezentującego się urządzenia. Tak przynajmniej było do tej pory, choć lada chwila może się to całkowicie zmienić. Wszystko dzięki najnowszemu odkryciu brytyjskich naukowców - samonaprawiającemu się materiałowi. Dzięki niemu, wspomniany uszkodzony ekran będzie w stanie samodzielnie się zrosnąć w błyskawicznym tempie.

Wynalazcy początkowo opracowywali tę technologię z myślą o przemyśle lotniczym, potencjalne korzyści szybko dostrzegli jednak i przedstawiciele branży technologicznej. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w przeciągu najbliższych pięciu lat na rynek trafią pierwsze, regenerujące się smartfony.

Sam materiał powstał z chemicznych mieszanek węgla, zamkniętych w milionach mikroskopijnych sfer - w chwili, w której połączenie pomiędzy nimi zostaje zerwane, zaczynają wydzielać specjalny płyn. Jego działanie przyrównać można do… ludzkiej krwi. Po znalezieniu się w powstałej luce, płyn zaczyna krzepnąć tworząc szklane wypełnienie. Jak przyznał lider zespołu pracującego nad materiałem, Duncan Wass:

"Inspirowaliśmy się naszym własnym ciałem. Nie jesteśmy stworzeni do bycia "niezniszczalnymi". Gdybyśmy chcieli to osiągnąć, musielibyśmy mieć skórę niczym nosorożce. Zamiast tego, znacznie lepszym rozwiązaniem jest możliwość regeneracji, w chwili w której na przykład się zranimy. I tę właśnie funkcję przenieśliśmy na grunt naszych badań i zmieszaliśmy z syntetycznymi materiałami".

Technologia już teraz prezentuje się bardzo obiecująco - w wielu testach udawało się osiągnąć 100% wypełnienia, a w pozostałych przypadkach rezultaty oscylowały w granicach 80-90%.