Microsoft wystartował z nowym programem dla badaczy bezpieczeństwa, który tym razem dotyczy przeglądarki Spartan. Firma płaci od 500 do 15 tysięcy dolarów za znalezienie różnego rodzaju luk w swoim oprogramowaniu. Wypłata jest oczywiście uzależniona od tego, jak opisany i złożony jest znaleziony problem. Firma z Redmond stawia też kilka warunków, by w ogóle móc wziąć udział w programie.

Do premiery Windows 10 pozostało coraz mniej czasu, a wraz z systemem na rynku pojawi się też przeglądarka Spartan. Obecnie aplikacja jest w fazie testowej, a Microsoft stara się, by do chwili rynkowego debiutu większość luk i błędów została naprawiona. W tym mają pomóc sami użytkownicy, którzy za udostępnione firmie informacje mogą otrzymać nawet do 15 tysięcy dolarów. Oczywiście, taka kwota wypłacana jest tylko za znalezienie najpoważniejszych błędów i niedopatrzeń twórców, dotyczących np. zdalnego wykonywania kodu.

Wiele zależy też od dobrego udokumentowania swojego znaleziska, bo im gorzej autor je przedstawi, tym mniej pieniędzy otrzyma lub jego projekt zostanie całkowicie odrzucony. Microsoft nie płaci też w sytuacji, gdy do wykonania danego działania wymagane jest sporo pracy potencjalnego cybeprzestępcy lub wywołanie niepożądanych skutków jest bardzo mało prawdopodobne.

Aby wziąć udział w programie, należy mieć minimum 14 lat (w tym przypadku za zgodą rodziców), działać samodzielnie lub pracować w firmie, która dopuszcza możliwość udziału swojego pracownika w tego typu przedsięwzięciu. Z otrzymania gratyfikacji wyłączone są same firmy, osoby powiązane w jakiś sposób z Microsoftem oraz badacze mieszkający w jednym z krajów objętym sankcjami nałożonymi przez USA.