Dyskusja o piractwie - Wersja do druku +- Windows 7 Forum: konfiguracja, optymalizacja, porady, gadżety • (https://windows7forum.pl) +-- Dział: Inne (/inne-11-f) +--- Dział: Hydepark (/hydepark-18-f) +---- Dział: Pogaduszki (/pogaduszki-61-f) +---- Wątek: Dyskusja o piractwie (/dyskusja-o-piractwie-3866-t) Strony: 1 2 |
Dyskusja o piractwie - Inixi - 21.01.2010 12:30 Generalnie poczułem się (i pewnie nie tylko ja) kwestią piractwa, a tym co może prawo polskie mi zrobić, jak pobiera się pliki z internetu (filmy, muzyka, programy, gry). Otóż zacznijmy może od tego, że to czy człowiek ściągając rzeczy z internetu, kopiując je albo archiwizując na innych nośnikach staje się złodziejem? Według kodeksu karnego - nie. Dopiero w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (czyli kopii i odsprzedaży tejże kopii) można go nazwać złodziejem. Kwestia następna - słownikowa, słowo "utwór" występujące w artykułach 278 § 2, 284 § 1 oraz 287 § 1 Kodeksu Karnego odnosi do czegokolwiek co zostało stworzone przez "artystę". Tak więc mamy do czynienia nie tylko z filmami oraz muzyką ale również innymi rodzajami sztuki. Na przykład pewien artysta stworzył obraz, drugi artysta odrysował ten obraz i ten przypadek często jest spotykany w codziennej sztuce, więc czy możemy tego artystę co zrobił kopię nazwać złodziejem? Potencjalny klient, który chciałby kupić owy obraz nie zna się na sztuce, ale obraz mu się podoba, sprzeda mu się ten obraz po cenie oryginału, pieniądze dostaje ten co go kopiował, nie zdarzyło się aby prawo w jakikolwiek sposób ukarało tego człowieka. Podobnie ma się sprawa na przykład z rzeźbiarstwem - czy człowiek, który zrobił kopię danej rzeźby powinien być ukarany?Czy ludzie odtwarzający "utwory" są w jakikolwiek sposób karani? Oczywiście, że nie. Zresztą polska artystka odtwarzająca słowa jednej z piosenek zespołu Tokio Hotel nie poniosła (ani żaden z jej managerów) żadnej odpowiedzialności. Kwestia jeszcze inna, czy człowiek który ściągnie utwór z internetu i nie odsprzedając go dalej będzie go przetrzymywał i dla swojej przyjemności stosował jedynie w swoim domowym otoczeniu jest pociągany do odpowiedzialności karnej? Oczywiście nie, jednak może być pociągnięty do odpowiedzialności z powództwa cywilnego i obciążony jedynie karą grzywny, jeżeli mu się udowodni, że ściągnął daną rzecz z internetu. Oczywiście dopuszczalne jest zrobienie kopii zapasowej utworu na wypadek, gdyby jego oryginał przepadł (i tutaj możemy dopisywać sobie tysiące scenariuszy jak to było). Nasuwają się następujące pytania: - Czy jest dopuszczalne, aby przetrzymywać takową kopię nawet po zniszczeniu/przepadnięciu oryginalnego nośnika? - Czy jest dopuszczalne pożyczenie takowej kopii komuś, np zaufanemu koledze? - Czy jeżeli utwór został ściągnięty z jakiegoś serwera, to winą obarcza się użytkownika, który tam go umieścił, czy właściciela serwera? A co wy o tym myślicie? RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - War_3_ - 21.01.2010 12:41 W kwestii samego piractwa uważam, że ściągając oprogramowanie na które nie mamy licencji i/oraz nie mamy zamiaru takowej zakupić w najbliższym czasie stajemy się piratami. Co do oprogramowania freeware i open license - licencja jest darmowa i warunkiem jest zgodzenie się z nią. Sądzę też, że modyfikowanie gier poprzez różnego rodzaje cracki i zmiany w plikach, które nie zostały ogłoszone przez twórców za możliwe, również są piractwem. RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - Lalik - 21.01.2010 12:55 (21.01.2010 12:41)War_3_ napisał(a): W kwestii samego piractwa uważam, że ściągając oprogramowanie na które nie mamy licencji i/oraz nie mamy zamiaru takowej zakupić w najbliższym czasie stajemy się piratami. Co do oprogramowania freeware i open license - licencja jest darmowa i warunkiem jest zgodzenie się z nią. Popieram, Odnośnie zaginionego nośnika pozostaje nam zawsze kod licencji, ( poza tym ja swoje oryginały pilnuję, nie używam ich wogole, przy zakupie zawsze wykonuję kopię i jak ginie to kopia, poza tym nie prawa mi nic zginąć, ponieważ to ja tego pilnuje i takie tłumaczenie dla mnie jest śmieszne) Odnośnie pożyczania płyt, rzadko to robię bądź wcale, zależy co, sam obraz płyty np. Jeśli wiem ze ta osoba ma licencje, a uszkodził jej eis obraz pożyczę, ale coś z licencją nigdy, nie mam ochoty później dowiedzieć się, że moja licencja jest zainstalowana na kilku komputerach. Cd z muzyką owszem, jak ktoś chce posłuchać w samochodzie to czemu nie, skoro wiem mam pewność że mi płyty nie zniszczy. Co do ostatniej kwestii, moim zdaniem jeśli ludzie by ich nie ściągali, nikt by ich tam nie umieszczał, więc odpowiedź nasuwa się sama, ja mam wybór, jestem dorosła i wiem co robię ) RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - Pluto - 21.01.2010 13:16 Ja się przyznam, że staram się kupować oryginały Mam kilka programów , przyznaję się , są modyfikowane itd . Ale pamiętajcie , każdy ma prawo posiadać pirata jeżeli posiada oryginalną kopię. Można także mieć pirata z internetu lecz po upływie 24 h od pobrania danego pliku jest on kwalifikowany jako PIRAT a więc jeżeli jesteś piratem przez 23 , 59 h to tylko Ci się tak wydaję . Tak mi się wydaję , że mam rację w tym co piszę - Czy jeżeli utwór został ściągnięty z jakiegoś serwera, to winą obarcza się użytkownika, który tam go umieścił, czy właściciela serwera? Nikt nie zostanie za to obarczony tylko pobierający , w większości stronach jest napisany regulamin że nikt za wstawki nie ponosi odpowiedzialności . A po 24 h pobrany plik zostaje kwalifikowany jako piracki . RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - m_sz - 21.01.2010 17:53 Witam forum W7, ciekawy temat z rana, wiec dorzucam coś od siebie. Wybaczcie że przydługi wywód, ale starałem się pokazać w problemie drugie i trzecie dno, a tego jednym akapitem nie załatwisz. Pomijam kwestie formalno-prawne, bo to sztuka dla sztuki sama w sobie. No więc jedziemy: Ostatnie badania zlecone przez rząd holenderski jednoznacznie wskazały na pozytywne oddziaływania piractwa na gospodarkę oraz szeroko pojęte życie społeczne (nauka, kultura, poziom wiedzy itp.). I jest to tajemnica poliszynela, będąca w obiegu od lat. Cała afera o prawa autorskie to jak kampanie Greenpeace o dziurę ozonową czy globalne ocieplenie, duże słowa bez pokrycia argumentami. Gdyby założyć, że teoretycznie mamy 100% skuteczny wymiar sprawiedliwości i organów ścigania i wszystkie postulaty MPAA, RIAA czy innych ZAiKSów weszłyby w życie, wrócilibyśmy mentalnie do czasów średniowiecza. I najbardziej straciliby na tym ci, które uważają się za pokrzywdzonych przez piractwo. Ale po kolei: 1. Programy Gdy prezydent Rumunii podczas wizyty Billa G. powiedział, iż piractwo przyczyniło się do wzrostu gospodarczego kraju, Bill pominął to milczeniem. Bo i co miał powiedzieć? On doskonale zdawał sobie sprawę, że te słowa oznaczają: siema, właśnie zyskałeś kilka milionów klientów. I to za darmo! Wielka strata nie? Gdyby M$ bardzo chciał, to zabezpieczył by tak wszystkie kopie windy, że nikt by bez klucza ich nie odpalił. Tylko efektem takiego zachowania byłoby wprowadzenie alternatyw przez rządy państw biedniejszych, instytucje naukowe (bo nie mówcie, że naukowcy bloku wschodniego nie daliby razem rady zrobić porządnego systemu operacyjnego, w czasach gdy win3.x i 95 dopiero raczkowały. Ba - OS Maca był wtedy nieporównywalnie bardziej zaawansowany, ale wymagał drogich Maców i się w naszym rejonie nie sprawdził. Inna sprawą jest spór o skopiowanie możliwości systemu z Cupertino do Win95. Gdyby uznać dzisiejsze żądania kampanii antypirackich, to 95 zostałby wycofany z rynku a Bill zbankrutował..... ) czy środowiska GNU/GPL. Ludzie od młodości uczący się obsługi alternatywnych oprogramowań, nie płaciliby 1/4 średniej krajowej na zbugowany system, który stwarza więcej kłopotów niż pożytku. Inna sprawa czy ktoś z Was próbował zrobić kopię zapasową? Mamy do takowej pełne prawo, ale krążki są tak zabezpieczone, że nic "legalnie" nie da rady zrobić. Czy ktoś ściga M$ za niedozwolone praktyki? A czy ktoś dzwonił z prośbą o pomoc w przypadku utraty krążka lub naklejki (nadal posiadamy licencję na użytkowanie). Moja firma dzwoniła i skrót odpowiedzi brzmi: spi*****ć. Wracając do przyzwyczajania klienta: jestem absolwentem polibudy. Jak setki tysięcy innych absolwentów, całe studia spędziłem pracując na pirackich wersjach programów, bez których nie oddałbym projektu z 3/4 przedmiotów. W mojej specjalności to głównie AutoCad, Plaxis, Robot, Mathcad czy pakiet MS Office i cieszę się że tylko tyle, bo chłopaki z informatyki czy elektroniki mają tego całe dyski. Pomijając zamienniki, które krótko mówiąc z powodów "odgórnych" w grę nie wchodziły albo nie istniały, musiałem nauczyć się obsługiwać systemy komercyjne, na których ktoś zarabia, jednocześnie żyjąc z naklejką "pirat" na czole. Moi znajomi z akademików w ostatnich latach przed każdą sesją robią backupy dysków, bo po najazdach policji tracili efekty tygodni pracy. Pracy, którą wykonywali na piratach, bo innego wyjścia nie mieli. Nie mieli, bo polskie uczelnie nie potrafią zebrać się razem i wymusić na kilku firmach udostępnienia wersji studenckich dla podmiotów, które za państwowe pieniądze szkolą im tysiące przyszlych użytkowników. Niech mi MPAA czy inne RIAA wskaże kto tu komu wałek robi. I teraz najciekawsza konkluzja. Gdyby przyzwolić na piractwo, każda wspomniana firma zyskiwałaby rokrocznie tysiące klientów, gdyby pomyślała i wdrożyła lojalnościowe programy dla studentów, miałaby gwarantowany stały dochód do końca życia chyba. Ale mamy XXIw. walczymy z piratami. Efekt? Połowa akademików z obawy przed policją przeniosła się na OpenOffice'a. Okazało się, że nie jest taki zły, na dodatek nieporównywalnie lepiej sobie radzi ze wzorami i formułkami, więc bez łzy w oku trafił na stałe na ich HDD. W efekcie M$ stracił dobre kilkadziesiąt tysięcy PLNów do 2010r. Dalej poszły w ruch Linuxy, Allplayery i powoli, z przymusu, ludzie odchodzą od komercyjnych rozwiązań, znajdując sobie legalne alternatywy. Sam pierwsze co zrobiłem w firmie, to kupiłem BricsCada (żeby było śmieszniej, poradził mi to człowiek prowadzący zajęcia z cada, który na widok Autodesku piany dostaje ) oraz zainstalowałem OpenOffice'a. Zarabiam na tych programach, więc firmowy sprzęt to 100% legal i wybieram to, co spełnia moje wymagania przy najniższych kosztach, a spora część to programy GNU/GPL. Taki jest skutek walki z piractwem i moje pytanie: ile na tym zyskały firmy, tak narzekające na straty powodowane rozpowszechnianiem nielegalnych kopii? Pozostaje jeszcze sprawa praca <-> rozrywka, ale o tym dalej. 2. Audio/Video/Gry Chyba główny front walki z piratami, bo oparty na produktach elektronicznych. Co chwila można przeczytać raporty ile firmy fonograficzne czy wytwórnie tracą na piractwie. Tylko niestety nigdzie nie mamy informacji, że brak domniemanych dochodów nie jest jednoznaczny z ich stratą (co nawet amerykańskie sądy uznaly ostatnie za słuszny argument). Tym ludziom się wydaje, że jakby odciąć społeczeństwo od netu, to kina pękałyby w szwach, a ludzie masowo spędzali noce na maratonach z Rodziną Soprano czy Dr. Housem. E e. Znaleźliby sobie inne zajęcie, studenci by się w końcu pouczyli (albo wrócili do picia jak za komuny), dzieciaki wyszły z domu na podwórko, a starzy zajęli utrzymaniem chałupy a nie patrzeniem w monitor/tv. To że przeciętny student ma pół dysku w filmach, serialach i mp3, nie oznacza że gdyby nie miał możliwości ich wszystkich ściągnąć, to by je zakupił. Stąd sugerowanie wielomilionowych strat jest naciąganiem faktów do granic absurdu. Idąc tym tokiem myślenia, admin DCC czy innego serwera .torrent mógłby pozwać firmy za straty spowodowane promowaniem ich artystów, utworów, filmów, programów itp. bez odpowiedniej zapłaty. I tu znowu, jak w przypadku programów, dochodzimy do walki o klienta i skutków sięgających trochę dalej niż 30zł wydane w Empiku. Popatrzcie co się w Polsce dzieje przed każdym Open'erem czy innym koncertem U2. Ludzie masowo ściągają piosenki zespołów, by się z nimi zapoznać. Ci którzy uznają zespoły za ciekawe, idą po bilet kosztujący nieporównywalnie więcej od CD, by zobaczyć zespół na żywo. Sam bez wahania wydawałem po kilka stówek, by obejżeć takie kapele jak Beastie Boys czy Prodigy, które jeszcze w podstawówce przegrywano z kasety na kasetę i słuchano po nocach. Nie stać mnie było na oryginały wszystkich kaset/płyt i gdybym nie miał możliwości przegrania, nie poznałbym wielu zespołów i nie poszedł na ich koncerty. A nawet jakby mnie było stać, to nie kupowałbym dziesiątek albumów dla sprawdzenia. Wszyscy posiadacze GB mp3, przyznajcie się ile promili z tej muzyki słuchacie regularnie, a ile puściliście raz i zapomnieliście?? I znowu zagadka, ile tras koncertowych zrobiłyby kapele po świecie, gdyby ludzie nie mieli możliwości swobodnego zapoznania sie z ich muzyką? Ile pieniędzy zarobiłyby te kapele, ich promotorzy, managerowie i reszta ekipy na pojedynczych albumach, a ile im wpadło z koncertów?? Ile zespołów nie pojawiłoby się wogóle u nas, bo nikt by ich nie znał? Nie jest tajemnicą, że gaże artystów to często mniej niż 5-10% ceny płyty, w skrajnych przypadkach jak U2 troszkę więcej, ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Resztę zgarniają firmy fonograficzne i to one są motorem napędowym wojny antypirackiej. To samo aktorzy/wytwórnie filmowe. Osobiście do kina przestałem chodzić po kolejnej superprodukcji, która okazała się klapą, a na którą poszedłem, bo połowa ceny biletu poszła na marketing, który mnie do kina przywiódł. Jeśli teraz coś oglądam to polecane filmy, których w większości nie dostanę w kraju i w przypadku których nie mam możliwości wybory języka filmu czy pory oglądania. I tu kolejny problem, rynek rozrywkowy zatrzymał się w latach 90 i zupełnie nie reaguje na popyt klientów, traktując możliwości obecnych technologii jako konkurencję. Tak jak kiedyś pisarze zwalczali gazety, gazety zwalczały radio, radio zwalczało kinematografię, kinematografia telewizję, tak dziś branża rozrywkowa zwalcza internet, i tak samo poniesie klęskę udowadniając niezrozumienie tematu. Chyba że pójdzie po rozum do głowy i spełni oczekiwania klientów, ale do tego się nie zanosi. Jako przykład dajmy Infernal Affairs, świetny film azjatycki, który był w Polsce nieosiągalny, póki do kin nie wszedł amerykański remake Infiltracja. To samo rożne Ringi i inne Oldboy'e. Masz oglądać co ci każą albo nic. Takim podejściem piractwa nie zwalczysz, nie te czasy. I znowu pytanie ile produkcji zarabia na siebie, bo ludzie nielegalnie zapoznali się z wcześniejszymi dziełami takiego Aranofskiego czy Kevina Smitha i uznali kolejne za warte pójścia do kina? Myślicie, że Jay i Cichy Bob byliby takim hitem bez piractwa, w kraju który kilka dobrych lat bał się wpuścić na ekrany Dogmę? 3. Cała reszta I tu pora na książki, artykuły i inne fanaberie, które blokują swobodny przepływ idei i pomysłów. Doczekaliśmy się czasów, gdy każdy architekt o przerośniętym ego, zastrzega swój projekt. Nie daj Boże ktoś na drugim końcu Polski niezależnie stwierdzi, że dany detal okna wygląda ładnie i już mamy problem, no bo inni opatentowali daną konkluzję. Jest to głupie i niebezpieczne, bo ten trend sprawi, iż nawet zła intonacja pierdnięcia wpakuje nas w kłopoty prawne z powodu naruszenia praw autorskich. Nie dajmy się zwariować. Ostatnio słyszałem wypowiedź pewnej pani profesor, która po wydaniu książki o ekonomii, powiedziała że to współczesne piractwo zupełnie zrujnowało cały wysiłek. Bo kilku studentów czy młodych ludzi przeczyta co chciała przekazać za darmo. Nieważne, że jeśli pisała z sensem, to ci ludzie pójdą na jej wykład, posłuchają z nią audycji, czy obejżą wywiad w tv, za które dostanie pieniądze proporcjonalne do zainteresowania tematem, że ostatecznie kupią jej publikację jak i inne, wydane wcześniej/później. Lepiej, żeby książka trafiła na kilka zakurzonych półek ludzi, którzy temat i tak znaja i i tak mają własne zdanie. Żeby jeszcze bardziej zamieszać dodam, że czytam sporo i od kilku lat tylko polskich autorów i za każdą książkę płacę sam, nic nie pożyczam, takie mam skrzywienie Wymieniałem się wcześniej książkami, ale w pewnym momencie stwierdziłem, że jest tego na tyle dużo i na takim poziomie, że warto poświecić kilka złotych, by ci ludzi mogli dalej tworzyć. Pytanie dnia czy biblioteki to nie piractwo, przecież oni udostępniają materiały objęte prawami autorskimi w nieograniczony sposób. Wsadzić ich do paki razem z szefamie ThePirateBay!! A na serio to znam wiele osób, które polskie audio kupują tylko w oryginale, które na filmy poszczególnych reżyserów chodzą tylko do kina, które ulubionego artysty nie strawią na mp3 itd. (inna kwestia to jakość, kino czy CD w dobrym odtwarzaczu zawsze przebije niski Rip na małym ekranie czy słabe mp3, i tu jest pole do popisu dla twórców). I tu docieramy do konkluzji tego całego wywodu: Podsumowanie Jeśli coś jest wartościowe, samo się sprzeda, zarobi na siebie i odnajdzie grono odbiorców, które to kupi. Cała reszta to tylko nachalny, bezpardonowy marketing, który stara się wmówić nam, że potrzebujemy wydać pieniądz na kota w worku, który przeważnie okazuje się myszą. Zareklamuj, sprzedaj i zapomnij. A jak ktoś ściągnie bez zapłaty to ukrzyżuj. Owszem, uważam, że rozwiązania służące nam do zarabiania, powinny byc bezwarunkowo legalne. Jeśli uzyskujemy dochody wykorzystując pracę osoby trzeciej, która uznała że stworzenie danego narzędzia kosztowało ją określony wysiłek ( finansowy, czasowy czy intelektualny) i w zamian za użyczenie narzędzia, oczekuje rekompensaty (czyli po naszemu opłaty licencyjnej) to powinno się takową uiścić. Natomiast wszelkie pozostałe przypadki, gdzie ludzie za darmo przeszukują pewne materiały: mp3, filmy, książki, programy, tylko po to by się z nimi zapoznać lub wykorzystać w celach prywatnych, to szczęścia im życzę, bo to co robią przynosi korzyść obu stronom. No może oprócz pośredników, stąd wszystkie kampanie antypirackie, które de facto służą zahamowaniu wolnego wyboru, bo to stoi w opozycji z ich interesem. Ale nawet tutaj zaczyna coś się ruszać i amerykańskie sądy walą ostatnio po łapkach RIAA za ich metody. Niektórzy idą jeszcze dalej: nie ma sensu ściągać South Parki, gdy można je legalnie obejrzeć na stronie producenta serialu. I patrzcie, o dziwo nie zbankrutował od tego! Niektórzy skazali się na banicję w półświatku fonograficznym wytykając wspomniane zachowania wielkim koncernom (mógłbym tu wkleić artykuł Roberta Leszczyńskiego pod tytułem "Piratoland" z 1998 roku, który ukazał się w GW, ale będzie to piractwo i Agora pozwie mnie o straty. Nic to, że poczytność tego redaktora może pójść do góry - czyli w perspektywie przynieść zyski wydawcy. Także kto chętny niech szuka, ewentualnie mogę mu pożyczyć jpega ). Jeszcze inni otwarcie mówią o potrzebie przeciwstawienia się z krótkoterminowego myślenia pieniądzem i skupieniu na pomysłach z kategorii open source, które w dalszej perspektywie dają o wiele więcej korzyści. I w czasach, gdy nasi wykładowcy boją się umieszczać swoje skrypty na www, bo na innej uczelni ktoś to wykorzysta i będzie tragedia, czołowe uczelnie świata prowadzą program open courseware. Zapraszam do obejrzenia jednego z wykładów inicjujących ten twór, daje bardzo dużo do myślenia. http://www.academicearth.org/lectures/the-world-is-flat Koniec p.s. Możecie to cytować, kopiować, wklejać i drukować, jeśli macie takie życzenie i uznacie to za pożyteczne Miłego wieczoru. RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - piterek - 21.01.2010 21:14 Bardzo mi się ten tekst podoba. Dziękuję Panie m_sz! RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - bartholo - 21.01.2010 21:39 (21.01.2010 12:41)War_3_ napisał(a): Sądzę też, że modyfikowanie gier poprzez różnego rodzaje cracki i zmiany w plikach, które nie zostały ogłoszone przez twórców za możliwe, również są piractwem. Tutaj nie muszę się konieczne zgodzić, są gry które pozwalają na takie operacje np. Gothic. I autor nic nie ma do moodingu jego produktu. Jeżeli sami "bawimy się grą" to nie jesteśmy piratami jak zmieniamy np. tekstury czy coś. Takie jest moje zdanie. RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - War_3_ - 21.01.2010 21:43 Czy twórcy gry udostępnili narzędzia do modyfikacji oficjalnie? Jak na przykład Epic (unreal tournamenty), CroTeam (serious samy) ? Jeżeli nie, uważam, iż takie modyfikacje są jednak formą piractwa. RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - bartholo - 21.01.2010 21:48 (21.01.2010 21:43)War_3_ napisał(a): Czy twórcy gry udostępnili narzędzia do modyfikacji oficjalnie? Do gothica owszem i udostępnili. Ale ja np. ostatnio bawię się call of duty 4, zmieniam tekstury, oraz "psychikę broni" Robie to tylko dla siebie i dla swoich wymagań, jeżeli tego nie udostępniam to nie mogę być posądzany za pirata RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - m_sz - 21.01.2010 22:19 Jeśli modowanie jest zabronione, to oznacza głupotę wydawców (bo to oni mają prawa, twórcy wzięli hajc i tyle co ich sprawa dotyczy). Popatrzcie na oprogramowanie open source. Najlepiej rozwijają się te projekty, przy których na bieżąco pracuje jak najwięcej zaangażowanych osób, rozwijając je wedle potrzeb. Jeśli ktoś pragnie ulepszyć grę, uatrakcyjnić ją swoim modem, przedłużyc jej życie, to chyba tylko dobrze, bo poprawi jej grywalność, a co za tym idzie popularność i sprzedaż. Stop. A może nie? Może jak się postara za bardzo, to wydawca nie spyli części drugiej, która miała wyjść 24 miesiące później, gdy gracze będą mieli dosyć bugów i z chęcią opróżnia portfele na sequela Popatrzcie co robi EA. Miliony na marketing, wielkie tytuły, a przez tyle lat nie potrafili (bo nie chcieli) poprawić podstawowych bugów w B2 (bo za popularny i kto by kupił B2142), Godfather był zrobiony żeby się sprzedać, ale już po połowie gry zacząć nudzić, żeby ludzie z chęcią czekali na "lepszego" następcę. Połowa tytułów lukrowana przed premierą, a miesiąc później dział supportu znika i na najprostsze patche czeka się miesiącami. Ciekawi mnie ile z tych firm zwróciłoby pieniądze za towar niezgodny z umową, bo regułą jest że beta testy robią gracze, a nie testerzy (koszta.....) i otrzymujemy produkty wadliwe. Mody to nie piractwo, ale odpowiedź na wykalkulowaną na zimno strategię firmy. A że niby warunki licencyjne nie takie - podpisywaliście coś przy umowie kupna-sprzedaży? RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - War_3_ - 21.01.2010 22:23 Przy instalacji się zgadzamy na licencję, której zresztą praktycznie nigdy nie czytamy, a kruczki mogą tam się kryć. RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - Pluto - 21.01.2010 22:38 Tak , ale co Ci zrobią jeżeli np. masz komputer bez Internetu . 3/4 programów stawia jasno all right reserved . Ale jeżeli niczego nikomu nie udostępniasz a przerabiasz wg. siebie to nie mają prawa , ponieważ ulepszasz to czego oni nie mieli czasu. RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - izaw - 22.01.2010 00:20 1. A jak nazwać płacenie za naszą twórczość? Napiszesz tekst, kupisz papier, wydrukujesz i ... w cenie papieru płacisz opłatę dla twórców. Czyli kogo? Kto ma prawo brać opłatę od mojego cv? Zrobiłeś zdjęcia, nagrywasz na CD. I abyś nie był złodziejem (?!) w cenie płyty płacisz za prawa autorskie. Czyje, komu? Itd. Jesteś złodziejem i ciągle musisz się opłacać! Niestety to nie dowcip... 2. A ci tzw. twórcy. Korzystają z twórczości innych bez zmrużenia okiem. Czy płacą za wykorzystanie technologii druku, radia, tv, CD, DVD? Im to się należy, bo oni artyści, a nie motłoch który im uimożliwił masowy dostęp do klienta. 3. Coś robisz to dostajesz zapłatę i koniec. Bo ty to ten cham. Artysta inaczej. Ma zapłatę za proces tworzenia, bo to wkład pracy. Ale potem przez wiele lat za każde wspomnienie ich wytworu płać im! A może nich płacą za każde użycie toalety. Przecież to ktoś wymyślił i też chce "autorskie". Niestety pazerność nie ma granic. Często nagranie jednej płyty zapewnia dochody do końca życia i dla potomnych zostanie. 4. Jakość 1. Często wytwory tzw. artystów są denne. Ale prezenter w radio puści ze trzy razy i toto staje się tzw. przebojem. Z że nikomu się nie podoba, nieważne. Ktoś zarobi. Podobnie filmy i inne badziewie. Ale masz prawo, do czego? Płacić abonament. 4. Jakość 2. Tym razem programy internetowe. Kolega wspomniał o czytaniu licencji. 30 stron w angielskim prawniczym slangu. I wszystko jasne. A wszystko sprowadza się do tego, że masz prawo zapłacić i niczego nie oczekiwać. Nic ci nie gwarantują. Dostajesz towar jako taki i ewentualne szkody z jego używania to twój problem. Gdyby samochody miały taką jakość jak oprogramowanie świat nie miałby wielu problemów: z przeludnieniem, korkami na drogach, zanieczyszczeniem powietrza. Kto by się nie zabił, utknąłby w rowie. Drogi byłyby puste. RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - Inixi - 22.01.2010 08:22 Chodzi właśnie o to, że jeżeli jest prawo, to dotyczy ono wszystkich bez wyjątku. Nie powinno być podziału na tych lepszych i gorszych, lecz polskie prawo jest ale władza woli stosować je na słabszych bo nie stać ich na wynajęcie dobrych, drogich prawników... Więc jeżeli mam tą licencję na korzystanie w przypadku zaginięcia nośnika, to co w przypadku płyty z muzyką i mp3? Zripowałem sobie muzykę na mp3, bo nie chce aby w jakikolwiek sposób niszczyła mi się płyta, lecz los sprawił, że do tego doszło, co powinienem zrobić z mp3, które mam na dysku? RE: Piractwo - kwestia dyskusyjna - bend - 22.01.2010 10:36 Dopowiem tyle że tekst msz jest bardzo trafny, i dodam także przykład taki jak zdjęcia i filmy ja robię zdjęcie powiedzmy Tunezja piękny krajobraz bla bla bla... przykładowo daję na NK. Jakiś obcy mi grafik widzi to i kopiuje... (wymazywanie osób retusz itp.) drugi przykład "jutube" szybko by odwaliło kite hehe jak by tak wszyscy wraz zażądali praw... bo ktoś i coś, a to moje nie twoje, on się nie zgadza itd. RE: Dyskusja o piractwie - damian-Win2000 - 26.01.2010 13:02 Jako wyznawca maka i nie tylko... uważam że (odnośnie gł. tematu) system operacyjny (OS)należy kupić legalny ale muzyka czy filmy nie, ponieważ dla zwykłego śmiertelnika te w Polsce są za drogie najlepiej poznać cennik w USA i porównać go do naszego :] więc do puki nie będzie obniżek 50% ludzie będą piracić Programy i inne duperele jeśli ma się maka są w standardzie i nic nie trzeba więcej do użytku na co dzień (przynajmniej mi wystarcza OS X+iLive+NeoOffice+[płatny]CMR 05) a na PC no cóż dostajemy goły OS który do niczego się nie nadaje, a aby był funkcjonalny należy wydać 3/4000 zł na programy które utworzą funkcjonalne stanowisko pracy RE: Dyskusja o piractwie - Dzejkop - 26.01.2010 18:31 Damianie, wiesz co ty piszesz? Budzimy się. 3/4000? No przepraszam Ciebie bardzo... Czego potrzeba przeciętnemu Kowalskiemu? OS: No ok, kupuje Win7 HP, koszt ok. ponad 400 zł. Przeglądarka - Darmowy FF Nagrywanie płyt - wystarczy CD Burner XP. Obróbka grafiki - jest doskonały GIMP, wystarczy poczytać tutoriale i to wystarcza. Komunikatory są darmowe (np. GG lub Pidgin czy AQQ) Program do filmów: AllPlayer, Gom player....... tu można wymieniać. Wszystko darmowe Program do muzyki: foo, AIMP. Też masa darmowych. E-mail - przez przeglądarkę. I tak można dalej.... Gdzie Ty widzisz to 4k na soft? RE: Dyskusja o piractwie - War_3_ - 26.01.2010 18:42 Damianowi chodziło o komputer jako stanowisko pracy o ile dobrze przeczytałem. I jemu chodzi o licencjonowane programy. Ale fakt, że Kowalskiemu wystarczy ok 1000zł na soft. Resztę można zastąpić darmowymi odpowiednikami. RE: Dyskusja o piractwie - Dzejkop - 26.01.2010 20:12 Cytat:należy wydać 3/4000 zł na programyTeraz będziesz mógł lepiej zrozumieć War. RE: Dyskusja o piractwie - HrabiaHodon - 26.01.2010 22:10 Kuba ma rację, te wszystkie wymienione programy można zastąpić bezpłatnymi odpowiednika. To co wyprawia Apple z cenami swoich produktów to żenada. |