Według ostatnich badań, Androidy uzyskały już ponad 80-procentowy udział w rynku. A jednak to właśnie właściciele iPhone’ów i iPadów są pięć razy aktywniejsi, kiedy przychodzi do zakupów w sieci.

Jak widać, nie liczy się popularność, tylko kto ma kasę i jest ją gotów wydawać. Z analizy IBM wynika, że 23 proc. wszystkich amerykańskich wydatków na zakupy online w okresie świątecznym należała do właściciele urządzeń z iOS. Dla porównania, androidowcy wydali zaledwie 4,6 proc. Ci pierwsi przeznaczyli na e-zakupy przeciętnie 93,94 dol. podczas gdy drudzy - 48,10 dol. Skoro możliwości urządzeń mobilnych Apple i sprzętu z zielonym robotem są podobne, gdzie tkwi przyczyna różnic?

Serwis Business Insider zagadnął o to Simona Khalafa, CEO Flurry, jednej z dużych firm zajmujących się reklamą mobilną. Odpowiedź była rzeczywiście zastanawiająca: jego zdaniem Androidy są urządzeniami, które - mimo swoich możliwości, wcale nie gorszych od iPhone’ów i iPadów - są wykorzystywane przeważnie do dzwonienia, wysyłania SMS-ów i grania w gry.

„Widzieliśmy i publikowaliśmy raporty, zgodnie z którymi użytkownik Androida jest wart 1/4 użytkownika iOS, ale wyliczenia opierały się na sprzedaży wirtualnych towarów (głównie gier)” - wyjaśnia Khalaf. Według niego smartfony z Androidem są zastępstwem tzw. feature phones (telefonów stojących na drabinie ewolucji pomiędzy Nokią 3310 i smartfonem). Przez to nie są używane tak jak smartfony, zwłaszcza w Stanach.