Czy wiecie, że Google Chrome potrafi „przewidzieć” jaki link klikniemy w wyszukiwarce Google, dzięki czemu jeszcze przed wizytą konkretna witryna jest już ładowana do pamięci? W tym przypadku użytkownik nie musi czekać, aż wszystkie elementy strony zostaną pobrane i wyświetlone, co dość istotnie skraca czas potrzebny do odwiedzenia ulubionych serwisów. Skąd przeglądarka wie gdzie chcemy wejść? To bardzo proste - czy ktoś z Was klika w linki znajdujące się na ostatniej stronie w wynikach wyszukiwania? Właśnie: przeważnie wybieramy te z pierwszej strony. Internet Explorer 11 nie chce być gorszy od swojego głównego konkurenta i również otrzyma podobną funkcjonalność. Zastosowana technologia nosi nazwę pre-prendering, inaczej wczytywanie stron w tle. Microsoft zapewnia, że udało się tak zoptymalizować nowy algorytm, aby nie marnował cennej energii akumulatora w laptopie, jak również nie nadwyrężał transferów. Jego działanie będzie możliwe przy wsparciu wyszukiwarki Bing, która jako jedyna wykorzysta nowe rozwiązanie.

Internet Explorer 11 pojawi się wraz z nowym systemem Windows 8.1, którego premiera odbędzie się w tym tygodniu. Dawniej słynne IE cieszyło się negatywnymi opiniami, jako przeglądarka niebezpieczna i bardzo kłopotliwa. Każdy zapewne pamięta nieśmiertelną wersję 6.0 Microsoft od jakiegoś czasu wziął się jednak do pracy, szkoda tylko, że tak późno…

Konkurencyjne Google utożsamia się z fundamentem Internetu i Microsoft robi wszystko, aby przynajmniej minimalnie rozbić monopol giganta z Mountain View. Trzeba przyznać, że uporu w dążeniu do celu mu nie brakuje. Zmiany wprowadzane są stopniowo, aby użytkownicy mogli się z nimi zapoznać i przyzwyczaić do nowych funkcjonalności. Ile czasu będziemy musieli czekać, aż Google i Bing będą miały po równo udziałów w rynku?