Dziennikarz nagrał smartfonem policjantów ignorujących zakaz wjazdu i jadących pod prąd. Gdy próbował zwrócić im uwagę, wylegitymowali go, zabrali telefon i skasowali dane, by zatrzeć dowody. Nagranie udało się jednak odzyskać.

Smartfony towarzyszą nam praktycznie na co dzień, dzięki czemu możliwe jest rejestrowanie najróżniejszych wydarzeń. Zarówno tych dobrych, jak i np. łamania prawa. Nierzadko stanowią one przydatne dowody w sprawach przestępstw. Tym razem udokumentowano łamanie prawa przez policjantów.

Artur Zakrzewski, reporter "Blisko Ludzi" telewizji TTV nagrał smartfonem, jak policyjny radiowóz wjeżdża w ulicę Kramarską w Poznaniu, ignorując zakaz wjazdu i jadąc pod prąd. Dziennikarz postanowił poinformować o tym policjantów i zapytać dlaczego łamią przepisy, a ci w odpowiedzi wylegitymowali i zatrzymali go, a następnie zabrali telefon twierdząc, że nie chce wykonywać ich poleceń i popełnia tym samym wykroczenie.

W końcu oddali mu wyłączony telefon, z którego usunęli zdjęcia i filmy, również prywatne. Zabranie smartfona argumentowali ponoć tym, że musieli sprawdzić, czy nie jest kradziony. Na nieszczęście sprytnych funkcjonariuszy, dane udało się odzyskać, dzięki pomocy specjalistycznej firmy. Film z zatrzymania trafił natomiast do sieci, a dziś zostanie wyemitowany w telewizji w ramach poświęconego sprawie reportażu.

Nie wiadomo jeszcze, czy wobec funkcjonariuszy zostaną wyciągnięte konsekwencje. Cała sytuacja niewątpliwie zwróciła jednak uwagę na problem nadużywania uprawnień. My natomiast radzimy, by przechowywać kopie danych w chmurze – przynajmniej jeśli zamierzamy trzymać w smartfonie nagrania z policjantami łamiącymi przepisy.
http://www.youtube.com/watch?v=sqjUingO1Lg
Za: techPejcz.pl