Gdyby nie wyniesione przez niego tajne dane, nie byłoby Cablegate i być może nigdy nie poznalibyśmy kulisów operacji w Afganistanie. Manning dziś usłyszał wyrok. Jest dużo niższy niż chciał prokurator.

Starszy szeregowy Bradley Manning został przez amerykański sąd wojskowy skazany na 35 lat wiezienia, ale o zwolnienie warunkowe może starać się już po odsiedzeniu jednej trzeciej wyroku.

Sąd wliczył mu poczet karty 1294 dni spędzone w areszcie. Wyrok choć może wydawać się srogi, jest dużo niższy niż to czego żądał prokurator. Amerykańskie władze chciały głównego informatora Wikileaks najpierw skazać na karę dożywocia, ale w lipcu sąd uniewinnił żołnierza od zarzutu zdrady i pomocy wrogom Stanów Zjednoczonych. Kluczowym argumentem był kontekst w ramach którego doszło do upublicznienia informacji. Tysiące tajnych dokumentów zostały opublikowane w serwisie Wikileaks, a Manning wyniesione przez siebie materiały udostępnił w sieci za darmo, nie odnosząc przy tym żadnej korzyści finansowej.

Prokuratura wniosła więc o 60 letni wyrok i 100 tys. dolarów kary finansowej. Sąd uznał, że skrucha Manninga i przyznanie się do winy w większości stawianych mu zarzutów, pozwalają na znaczne obniżenie wymiaru kary. Skazany został jednak zdegradowany i karnie wyrzucony z wojska. Nie dostanie poborów, ani nie zachowa prawa do wojskowej emerytury. Manning może teraz próbować złożyć apelację, ale jeśli jego sprawa nie zostanie ponownie rozpatrzona, będzie miał szansę wyjść z więzienia najwcześniej za 8 do 9 lat. Oczywiście o ile zasłuży na zwolnienie warunkowe.

Tak wygląda finał największego chyba w historii wycieku tajnych dokumentów do sieci.

Fot. Wikileaks, Wikipedia

Źródło: The Verge