O serwisie Bang with Friends pisaliśmy równo pół roku temu. Wówczas była to po prostu strona internetowa umożliwiająca logowanie przez Facebooka i anonimowe wskazywanie znajomych, z którymi chcielibyśmy pójść do łóżka. Jeśli mieliśmy szczęście, obiekt naszych zainteresowań mógł też wskazać nas – użytkownicy otrzymywali wówczas e-maile z informacją o wzajemnym zainteresowaniu i reszta pozostawała już w rękach użytkowników.

Sam serwis doczekał się parodii w postaci Bang with Professionals, który wykorzystywał bazę użytkowników LinkedIn, a w ciągu pół roku urósł z żartu do poważniejszego przedsięwzięcia. Dziś dostępne są już aplikacje na Androida i iOS (ta druga została wycofana z App Store, ale twórcy walczą o jej przywrócenie), a założyciele BwF postanowili spieniężyć swój pomysł. Aż usłyszeli o tym prawnicy Zyngi.

Jak informuje Bloomberg, borykająca się z problemami finansowymi Zynga, zdecydowała się pozwać twórców Bang with Friends o naruszenie praw do znaku towarowego. Zdaniem przedstawicieli wydawcy gier, nazwa serwisu została wybrana celowo by kojarzyła się z produktami Zyngi takimi jak „Words with Friends” czy „Poker with Friends”. Notowana na NASDAQ spółka, która od momentu swojego debiutu znajduje się na równi pochyłej, zdołała utopić kilkaset milionów dolarów w nieudanych inwestycjach i zwolnić większość swoich menedżerów, domaga się naprawienia wyrządzonych szkód oraz zaprzestania wykorzystywania nazwy Bang with Friends w produktach wykorzystujących sieci społecznościowe. Przynajmniej na terenie Stanów Zjednoczonych.

Twórcy aplikacji nie zdołali jeszcze odnieść się do samej sprawy.

Źródło: bloomberg.com