Co ciekawe, zarabiają one dziesięciokrotnie więcej niż te legalne. I mają sprytne metody na reklamę. Korzystacie?

W pierwszym kwartale tego roku nielegalne serwisy oferujące zakłady zarobiły 1,3 mld zł, podczas gdy legalne - zaledwie 167 mln. Zgodnie z założeniem ustawy hazardowej organizacją zakładów w sieci mogą zajmować się jedynie te firmy, które zdobyły koncesję Ministerstwa Finansów. Zagraniczni gracze nic sobie z tego przepisu nie robią.

Zarejestrowani za granicą bukmacherzy nie tylko z powodzeniem u nas działają, ale także omijają zakaz reklamy, wykorzystując product placement.

Przedstawiciele działających legalnie serwisów wnioskują o zmianę przepisów. Przekazali podkomisji sejmowej ds. nowelizacji ustawy hazardowej projekt, w którym domagają się "stworzenia rejestru stron internetowych podlegających blokowaniu do nich dostępu z terytorium Rzeczypospolitej Polskiej". Rejestr taki miałby prowadzić UKE.

Bukmacherzy chcą także zmian w opodatkowaniu. Przekonują, że te dwie zmiany przyczynią się do zalegalizowania działalności zagranicznych serwisów w Polsce lub też przeniesienia ich użytkowników do legalnie działających serwisów. To miałoby przynieść budżetowi 100 mln zł kwartalnie z e-bukmacherki. Dziś jest to niecałe 7 mln zł.

Obstawiacie? Z jakim skutkiem?

Źródło: gazetaprawna.pl
Fot.: Zumapress, 123rf