Orange, Deutsche Telekom i Telefonica znalazły się pod lupą Komisji Europejskiej. Przyczyna? Telekomunikacyjni giganci są podejrzewani o celowe spowalnianie działania serwisu YouTube.

O nieuczciwą konkurencję europejskich operatorów oskarża amerykańska firma Cogent Communications, provider, który odpowiada za transfer danych z serwisu YouTube w Europie. Zdaniem Amerykanów operatorzy komórkowi na naszym kontynencie stosują nieuczciwą konkurencję, chcąc wypromować własne serwisy wideo.

Najbardziej medialnym przykładem jest należący do Orange Dailymotion. Francuski operator jest wyłącznym właścicielem serwisu wideo od lutego b.r. i sytuacja ta najprawdopodobniej prędko się nie zmieni. Choć bowiem od początku mówiło się, że Orange zamierza Dailymotion szybko sprzedać, a w pewnym momencie zainteresowany zakupem był portal Yahoo, ostatecznie transakcję miał zablokować (strasząc prezesa France Telecom) francuski minister odnowy produkcji.

Jeśli zarzuty się potwierdzą, operatorom grozi kara w postaci 10 procent ich globalnych przychodów. Deutsche Telekom i Orange potwierdziły kontrole urzędników w swoich biurach, a Orange i Telefonica deklarują pełną współpracę z Komisją Europejską.

Pikanterii całej sprawie dodają dwa fakty związane z Orange. Jeden dotyczy rynku francuskiego, drugi – polskiego. We wrześniu 2012 roku francuski regulator rozpatrzył skargę Cogentu na korzyść Orange. Znani z patriotycznego zacięcia urzędnicy znad Sekwany uznali, że francuski operator ma prawo żądać od amerykańskiego dostawcy więcej pieniędzy jako rekompensatę za ruch, jaki generują usługi dostarczane przez Cogent wewnątrz sieci Orange. Podobnie miało być, zresztą, w przypadku Deutsche Telekom i niemieckiego regulatora.

Jeśli zaś chodzi o Polskę, sprawa zbiega się z problemami z dostępem do YouTube'a w usługach tutejszego Orange. Choć problem został już podobno zażegnany, użytkownicy skarżyli się na wolne działanie serwisu, a operator przyznał, że problem faktycznie istnieje. Rzecznik prasowy Orange Polska, Wojciech Jabłczyński, odpowiadając na pytanie serwisu SpidersWeb podkreślił – Orange Polska nie dyskryminuje ruchu Google i YouTube wewnątrz własnej sieci. Spełniamy wszelkie postulaty o tzw. Net Neutrality w tym zakresie.

Przy tej okazji rzecznik Orange Polska odniósł się też do kwestii kosztów transferu i odpowiedzialności za jakość realizowanych usług. – Otwartą kwestią pozostaje natomiast odpowiedź na pytanie, kto powinien zapewniać odpowiednią jakość dostępu do serwisu? Jego właściciel, który zarabia na tej usłudze czy operator telekomunikacyjny, który realnie ponosi jej koszty związane z transferem danych. Obecnie w sieci Orange Polska testowo funkcjonują serwery buforujące kontent firmy Google, a obsługa klientów neostrady odbywa się zarówno poprzez te serwery jak i łącza zagraniczne. Chcemy dodać, że obsługa użytkowników neostrady korzystających z YouTube zarządzana jest przez firmę Google, zgodnie z ich metodologią i algorytmami, a Orange Polska nie odpowiada za sposób jej realizacji – napisał.

Orange Polska jest operatorem znanym z uszczęśliwiania na siłę swoich klientów. Wiele przekleństw padło już pod adresem kompresowania grafiki, która miała oszczędzać użytkownikom transfer, ale żaden z użytkowników jej nie chciał. Czy w przypadku YouTube'a też miała miejsce jakaś ingerencja? I to nie tylko w Polsce, a w całej Europie? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie to zadanie dla Komisji Europejskiej. Choć na tym, jak zwykle, stracą klienci, bo w przypadku potwierdzenia winy, odpowiedzialność finansowa zostanie na przerzucona właśnie na nich.