Podczas gdy gracze krytykują pomysł zamienienia konsoli Xbox One w multimedialny kombajn, Microsoft snuje bardzo ambitne plany.

Informacje na temat nowej konsoli Microsoftu od początku budzą spore kontrowersje. Graczom nie spodobało się, że będzie to przede wszystkim multimedialne centrum rozrywki, służące w dużej mierze do oglądania cyfrowej telewizji. Krytykowany jest również plan regulowania rynku używanych egzemplarzy oraz brak zmian w podejściu giganta z Redmond do współpracy z niezależnymi twórcami gier.

Chociaż Internet tradycyjnie zareagował żartami, memami i złośliwością wylewaną na forach Internetowych, przedstawiciele Microsoftu są najwyraźniej niezrażeni i snują wizje o wielkiej przyszłości konsol przyszłej generacji, w tym ich obecnej i nowej platformy. Zastępca szefa działu rozrywki interaktywnej w Microsoftcie, Yusuf Mehdi uważa, że zamienienie konsol w multimedialne centra rozrywki znacznie podwyższy ich sprzedaż:

„Każda generacja sprzętu, jak zapewne słyszeliście, sprzedaje się 30% lepiej od poprzedniej. Obecna generacja to około 300 milionów sprzedanych egzemplarzy (mowa o wynikach konsol Xbox 360, PlayStation 3 i Wii – przyp. Red.) (...) Większość analityków branżowych uważa, że następna generacja osiągnie łączną sprzedaż w wysokości 400 milionów jednostek. Tak by było, w przypadku konsol do gier, w ciągu następnej dekady. (...) Uważamy, że powinno się iść dalej, niż w kierunku służącego tylko do gier, co jest naszym celem, a wtedy z 400 milionów sprzedanych sztuk osiągniemy wzrost do miliarda egzemplarzy. Tak rozumiemy szansę stojącą przed Xboxem One.”

Yusuf Mehdi uważa również, że premiera nowej konsoli nie wpłynie negatywnie na cykl życia Xboxa 360, a przez następne 5 lat sprzeda się jeszcze ponad 20 milionów egzemplarzy:

„Wierzymy, że w ciągu następnych 5 lat uda nam się przekroczyć liczbę 100 milionów sprzedanych jednostek”

Czy założenia Microsoftu względem olbrzymiej popularności konsol przyszłej generacji są w ogóle możliwe do realizacji? By zrozumieć, że jest to pomysł nieco absurdalny, wystarczy spojrzeć na wyniki sprzedaży platform poprzednich generacji. W tym momencie, najlepiej sprzedającą się konsolą do gier w historii jest PlayStation 2 firmy Sony z wynikiem przekraczającym ponad 155 milionów egzemplarzy. Konsola produkowana była od 2001 roku przez ponad 10 lat, a zapasy magazynowe powodują, że można ją bez problemu nabyć jeszcze dziś. Na drugim miejscu plasuje się przenośna konsolka Nintendo DS, sprzedawana od 2004 roku, dwa lata temu zastąpiona przez 3DS-a. Osiągnęła ona wynik ponad 153 milionów sprzedanych egzemplarzy. Xbox 360 sprzedał się dotychczas w liczbie ponad 76 milionów sztuk. W zeszłym roku wyprzedziło go PlayStation 3, osiągając 77 milionów jednostek, które zniknęły z półek sklepowych. Zwycięzcą siódmej generacji konsol pozostaje Nintendo Wii z wynikiem 99 milionów sprzedanych egzemplarzy.

Czy multimedialne funkcje (obecne głównie w konsoli Xbox One) spowodują, że przyszła generacja konsol osiągnie ponad trzykrotnie lepszy wynik niż obecna? Jest to raczej totalnie nieprawdopodobne z prostej przyczyny – według badań Google’a, tylko 2 miliardy ludzi na świecie mają obecnie dostęp do Internetu, z czego zaledwie miliard korzysta z szerokopasmowych łącz. Według obliczeń Microsoftu, wszyscy z nich musieliby więc kupić konsolę Xbox One, PlayStation 4 lub Wii U. Zakładając, że przeciętne gospodarstwo domowe liczy 3-4 osoby, każde z tych, które dysponuje szerokopasmowym dostępem do sieci musiałoby kupić 3 konsole, by obliczenia Yusufa Mehdiego się zgadzały.

Oczywiście, można stwierdzić, że Xboxa One mogą przecież nabyć i ludzie nieposiadający dostępu do sieci, lub korzystający z Internetu mobilnego. Problem w tym, że mówimy o urządzeniu, które swoją funkcjonalność opierać będzie przede wszystkim na sieci.