Humor kościelny - Wersja do druku +- Windows 7 Forum: konfiguracja, optymalizacja, porady, gadżety • (https://windows7forum.pl) +-- Dział: Inne (/inne-11-f) +--- Dział: Humor (/humor-25-f) +--- Wątek: Humor kościelny (/humor-koscielny-21932-t) |
Humor kościelny - LadyInBlue - 14.02.2012 21:35 Przybywszy na Dziki Zachód pastor kupuje sobie konia. - Czy to łagodne zwierzę? - pyta. Hodowca cmoka językiem: - Można powiedzieć: pobożne! Na "Bogu niech będą dzięki" rusza galopem, a na "Amen" staje jak wryty. Duchowny wskakuje na siodło, mówiąc: - Bogu niech będą dzięki! Koń rusza z kopyta przez prerię. Po pół godzinie jeździec dostrzega przed sobą szeroką rozpadlinę ziemną. Koń ani myśli zwolnić, a pastor zupełnie zapomniał, w jaki sposób można go zatrzymać. Ze ściśniętym ze strachu sercem zaczyna odmawiać "Ojcze nasz". Na końcowe "Amen" koń zatrzymuje się na skraju przepaści. - Bogu niech będą dzięki - wzdycha pastor... Pewien niedowiarek mówi do kapłana: - Chrześcijaństwo istnieje już dwa tysiące lat, a ja nie widzę, by ludzie przez ten czas choć trochę zmienili się na lepsze. Kapłan na to: - Woda istnieje od miliardów lat, a niech pan się przyjrzy swojej szyi! Szlomo Rozencwajg ma się chrzcić, pyta więc chrześcijanina, co należy założyć na tę uroczystość. - Co by ci tu poradzić? - zastanawia się zapytany. - My chodzimy do chrztu w pieluchach... Ochrzciwszy tubylca misjonarz poucza go: - Zapamiętaj sobie, że nie nazywasz się już Tutu a Jonatan. Możesz mieć tylko jedną żonę, a w piątek nie wolno ci jeść mięsa, tylko rybę. W najbliższy piątek misjonarz zastaje jednak Jonatana nad pieczenią z antylopy. - Co ci powiedziałem przy chrzcie, Jonatanie? - pyta zawiedziony. Tubylec na to: - Tutu nie jeść wcale mięso. Tutu wziąć antylopa, wrzucić do woda i powiedzieć: Ty już nie antylopa, ty ryba. Tak jak Jonatan. Przed bramą nieba staje ksiądz i kierowca autobusu. Święty Piotr mówi: - Ty kierowco do nieba, a ty księże do czyśćca. - Ale czemu tak? - pyta ksiądz. - Bo widzisz, jak ty prawiłeś kazania, to wszyscy spali, a gdy on prowadził autobus, to wszyscy się modlili. Papież umarł, poszedł do nieba i przyjmuje go św. Piotr: - Ty, papieżu, za twoje zasługi dla ludzkości i Kościoła dostaniesz Ferrari i najlepsza chatę w niebiosach! Papież zadowolony jedzie sobie po Niebieskiej Autostradzie, wyprzedza wszystkich zadowolony z siebie, a tu nagle wyprzedza go jadące wiele szybciej piękne, czerwone Lamborghini, w którym siedział za kierownicą młody, straszliwie zapuszczony facet z długimi włosami. Papież zawraca z piskiem opon, wraca do św. Piotra i mówi: - Ja tu św. Piotrze poczyniłem takie zasługi dla ludzkości i naszej matki Kościoła, a tu mnie ktoś Lamborghini na Niebieskiej Autostradzie wyprzedza!! Zrób z tym coś! Św. Piotr z zadumą w głosie: - Ciężka sprawa, syn Szefa. Ksiądz i siostra zakonna grają w golfa. Ksiądz bierze kija i uderza w piłkę, która toczy się w bok i nie wpada do dziury. - A niech to wszyscy Diabli!! Nie trafiłem!! - krzyczy wściekły ksiądz. - Jak ksiądz tak może? - pyta się zawstydzona siostra - Tak nie można... co na to Pan powie? Ksiądz patrzy się na zakonnicę spod oka i przeprasza... już tak nie powie więcej. Idą do następnej dziury i podobnie jak wcześniej ksiądz nie trafia: - A niech to wszyscy Diabli!! Nie trafiłem!! - znowu rzecze ze złością. - Bracie, jaki to wstyd pobożnemu tak mówić - upomina go nieco zdenerwowana już siostra. - Ok... już nie będę, jeśli jeszcze raz tak powiem, niech piorun z nieba zleci i w łeb mnie trzaśnie. Poszli do następnej dziury, ksiądz znowu nie trafił: - A niech to wszyscy Diabli!! Nie trafiłem!! - krzyczy ze złością. Wtem ciemno się zrobiło na świecie, coś zahuczało, zamruczało i piorun z nieba zleciał i walnął siostrę w łeb. A z nieba słychać jęk: - A niech to wszyscy Diabli! Nie trafiłem!!... Ksiądz odprawia drogę krzyżową. Przy piątej stacji podbiega do księdza gosposia i szepce: - Proszę księdza, przyjechali z wydziału finansowego! To bardzo pilna sprawa! Niech ksiądz przeprosi wszystkich i przerwie drogę krzyżową! Ksiądz szepce do kościelnego: - Poprowadź za mnie dalej drogę krzyżową. I tak wszystko przeciągaj, żebym zdążył wrócić na zakończenie! Księdzu spotkanie z urzędnikami zajęło więcej czasu niż przypuszczał. Po jakimś czasie wbiega do kościoła w nadziei, że zdąży na ostatnią, czternastą stację drogi krzyżowej. Nastawia uszu i słyszy głos kościelnego: - Staaacjaaa dwuuudziieestaaa piąątaa! Szymon Cyrenejczyk poślubia świętą Weronikę! Księdzu zginęła mąka. Podejrzewał organistę, więc postanowił dobrać się do niego podczas spowiedzi. Podchodzi organista Antek do konfesjonału, a ksiądz bez wstępów pyta: - Nie wiesz, kto mi mąkę kradnie? - Co ksiądz mówi? - Kto mi mąkę kradnie? - Tu nic nie słychać - odpowiada sprytny organista. - Co ty opowiadasz! - Zamieńmy się miejscami, to zobaczymy. Zamienili się miejscami. - A nie wie ksiądz, kto najbardziej obżera się ciastkami i wygląda jak beczka? - pyta Antek. - Rzeczywiście, tu nic nie słychać. Powódź w prowincjonalnym miasteczku. Ewakuacja ludności. Wojsko puka do kaplicy: - Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi! - Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską. Po trzech godzinach ksiądz siedzi na ostatnim piętrze parafii. Podpływają motorówką: - Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi! - Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską. Minęły kolejne godziny, ksiądz na szczycie dzwonnicy. Podpływają znowu. - Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi! - Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską. Piętnaście minut i ksiądz już z wyrzutami u Pana Boga. - Panie Boże, no jak tak można? Swojego wiernego sługę zawieść? A tak wierzyłem w Opatrzność... - No jak to!! Trzy razy po ciebie ludzi wysyłałem!! - Ktoś mi ukradł rower - skarży się księdzu parafianin. - Wiem jak go możesz odzyskać. Jutro w czasie mszy wyjdź na ambonkę, wymień dziesięć przykazań, kiedy dojdziesz do 'nie kradnij' jeden z parafian na pewno się zaczerwieni. Kiedy w poniedziałek ksiądz spotkał się z parafianinem, to się spytał: - Czy wyjaśniła się sprawa z rowerem? - Tak, zrobiłem jak mi ksiądz poradził, a kiedy doszedłem do 'nie cudzołóż', przypomniałem sobie, gdzie go postawiłem... Ksiądz przed kazaniem polecił w pierwszym rzędzie usiąść dziewicom, w drugim rzędzie kobietom, które nie zdradziły swojego męża, w trzecim tym, które zdradziły raz, w czwartym dwa razy, w piątym... itd. - Słyszałaś ten dowcip? - Nie... - Musiałaś stać za daleko! Biedak lamentuje na głos w kościele: - Tylko dziesięć złotych, wielki Boże, tylko dziesięć złotych na chleb dla dzieci! Bogaty obok sięga do kieszeni: - Masz tu te dziesięć złotych i przestań Mu zawracać głowę! Niech się teraz skupi na mnie! W dzień świętych Piotra i Pawła katecheta stara się wyjaśnić klasie hierarchiczną strukturę Kościoła. Pyta więc: - Kto stoi na samym szczycie naszego Kościoła? Dzieci na to: - Kogut na wieży kościelnej. - Jakie tam, synu, zrobiliście postępy na lekcjach religii? - Trzymamy się ściśle planu. Z Bogiem Ojcem już skończyliśmy. W wypracowaniu o czasie Adwentu dziesięcioletni uczeń napisał: - W tym okresie nasz proboszcz zawsze wychodzi do ołtarza fioletowy. - Wszystkie sakramenty ustanowił sam Bóg - mówi ksiądz proboszcz tytułem wprowadzenia do Ewangelii o weselu w Kanie. - Jakimi słowami ustanowił sakrament małżeństwa? Jedna z uczennic cokolwiek zakłopotana: - Wprowadzam nienawiść między ciebie a niewiastę. Proboszcz przygotowuje dzieci do egzaminu, który ma być składany przed wikariuszem generalnym. Obok innych szczególnie na tę okazję przewidzianych reguł zachowania wbija im do głowy, by każdą odpowiedź kończyły zwrotem: "księże wikariuszu generalny". Dostojny egzaminator pyta dzieci o grzech pierworodny i jego następstwa. Otrzymuje następującą odpowiedź: - Pan Bóg powiedział: "Jesteś przeklęty pomiędzy wszystkimi zwierzętami ziemi, księże wikariuszu generalny! Na brzuchu będziesz się czołgał, księże wikariuszu generalny, i proch będziesz jadał po wszystkie dni twego żywota, księże wikariuszu generalny!" - Czego uczy nas przypowieść o robotnikach w winnicy, z których każdy otrzymał jednakową zapłatę, bez względu na to, czy przyszedł o godzinie pierwszej, czy dopiero o jedenastej? - pyta katecheta na lekcji religii. - Żeby się za bardzo nie spieszyć do pracy. Uroczystość zaślubin. Kapłan mówi do państwa młodych: - I pamiętajcie o tym, co napisano w Biblii: "Gdzie pójdziesz ty, tam i ja." Panna młoda nie może powstrzymać się o śmiechu: - Mój mąż jest listonoszem. Zapoznając dzieci z historią stworzenia katechetka bardzo obrazowo opisała stworzenie Ewy z żebra Adama. Wieczorem, na skutek doznanej na boisku kontuzji, mały Wojtek przychodzi do domu z bolącym bokiem. Maca się wystraszony po żebrach i mówi: - Mamo, tak mnie tutaj boli, że chyba będę miał żonę. Proboszcz wyjechał do sanatorium. Jego gorliwy zakrystian nie daje mu jednak spokoju i chce się koniecznie dowiedzieć, jak ma brzmieć napis nad szopką bożonarodzeniową i jakie wymiary powinien mieć żłóbek. Proboszcz telegrafuje z sanatorium krótko i treściwie: "Dziecię nam się narodziło. Długość - 3 m, szerokość - 1 m." Proboszcz ruga kościelnego: - Wyznaczył pan ślub i pogrzeb na tę samą godzinę. Musimy teraz przesunąć albo jedno, albo drugie. Kościelny drapie się za uchem i oświadcza z szelmowskim błyskiem w oku: - Przesuńmy pogrzeb. Zmarły już się nie rozmyśli. Duchowny pracujący w Szkocji otrzymuje sporą sumę na cele charytatywne. - Ale na tym czeku brakuje podpisu - mówi zdumiony do ofiarodawcy. Szkot na to: - Dobre uczynki wolę spełniać anonimowo. Proboszcz stanął na ambonie i czeka, by jak zwykle rozległy się dźwięki "Hymnu do Ducha Świętego". Organista jednak jakby zasnął. Kapłan odwraca się niecierpliwie w kierunku organów i mówi cicho, lecz z naciskiem: - Przyjdź, Duchu Święty! Ale już! Proboszcz miał właśnie rozpocząć kazanie, kiedy ktoś podał mu karteczkę. Duchowny przeczytał i powiedział do zgromadzonych : - Ktoś zostawił przed kościołem samochód na światłach. Podawszy numer rejestracyjny dodał: - Obawiam się, że akumulator nie wytrzyma do końca kazania. Napis na nagrobku pewnego kapłana: "Starego proboszcza Sedulima tutaj pochowali, niech śpi w pokoju, tak jak jego słuchacze spokojnie spali". Farmer pochował żonę. Po kilku dniach proboszcz zachodzi do wdowca i zastaje go nad butelką whisky. - Czy to pańska jedyna pociecha? - pyta duszpasterz z wyrzutem w głosie. - Nie - broni się farmer. - W piwnicy mam jeszcze cztery. Mąż pani Agaty ciężko zachorował. Odwiedza go kapłan. Wychodząc od chorego mówi do żony z poważną miną: - Pani mąż mi się zdecydowanie nie podoba. - Mnie właściwie też nie, proszę księdza, ale jest taki dobry dla dzieci... Pewien bardzo oszczędny w słowach arystokrata zatrudnił nowego lokaja. Obejmując obowiązki sługa otrzymał od pana szczegółowe instrukcje: - Kiedy wołam "Kąpiel!", potrzebna mi woda, mydło, ręczniki, płaszcz kąpielowy, szlafrok, świeża bielizna, ubranie, herbata i gazeta. Kiedy wołam "śniadanie!", mam dostać kawę, mleko, cukier, jajka, szynkę, masło i gazetę, a krzesło trzeba przysunąć do kominka." Lokaj skinął głową na znak, że zrozumiał. Jeszcze tego samego wieczoru arystokracie robi się niedobrze i woła: - Lekarza! W stosunkowo niedługim czasie zdyszany lokaj wraca do swego pana i z dumą w głosie oświadcza: - Myślę, że będzie pan ze mnie zadowolony, milordzie. W przedsionku czeka już wybitny internista, chirurg, dentysta, ksiądz, notariusz i adwokat z dwoma świadkami. Na podjeździe stoi karawan, a w grobowcu rodzinnym czterech robotników wybiera ziemię pod trumnę! Kardynał Micara spóźniwszy się kiedyś na audiencję u Jana XXIII tłumaczył się tym, że z górą kwadrans musiał szukać miejsca na zaparkowanie samochodu. Okazało się, że papież ma zrozumienie dla tego typu kłopotów, bo powiedział dobrotliwie: - To odwieczny problem. Noe musiał szukać czterdzieści dni, zanim znalazł miejsce dla arki. Małżeństwu, które dłuższy czas nie mogło mieć dzieci, pewien ksiądz poradził, aby poszło z pielgrzymką do Częstochowy zapalić świecę przed cudownym obrazem. Minęło z górą dziesięć lat i ksiądz znowu zawitał do ich domu - tym razem pełnego dzieci! Kiedy zapytał ich o rodziców, odpowiedziały: - Poszli zgasić świecę do Częstochowy. Na uroczystość ślubu pastor wybrał pieśń: "Miejcie, dzieci, bojaźń przed Bogiem". Zakrystian zapisał na tablicy numery zwrotek: "Miejcie dzieci przed ślubem 1-2, po ślubie 3-6". Na jednej i tej samej ulicy pewnego francuskiego miasteczka mieszkało dwóch ludzi o nazwisku Dubois. Zdarzyło się, że jeden umarł a drugi wyjechał do Afryki. Żywy Dubois z chwilą dotarcia do celu podróży wysłał żonie telegram, który omyłkowo zaniesiono wdowie. Przeczytawszy słowa: "Dotarłem szczęśliwie. Piekielnie gorąco" niewiasta padła bez czucia... Chłopiec wyznaje na pierwszej spowiedzi: - Pożądałem żony bliźniego swego. Kapłanowi aż głos odebrało: - W tym wieku?! - Tak - wyjaśnia penitent - bo robi lepsze naleśniki niż mama. Na zakończenie spowiedzi kapłan pyta penitenta, kim jest z zawodu. - Jestem artystą - odpowiada mężczyzna. - I na czym to polega? - pyta spowiednik. - Trudno wyjaśnić słowami. Mogę to tylko pokazać. Mężczyzna wstaje od konfesjonału i wykonuje podwójne saldo. Jako następna klęka u kraty starsza pani i od razu uderza w błagalny ton: - Tylko bardzo proszę, niech mi ksiądz nie zadaje takiej ciężkiej pokuty, jak temu człowiekowi przede mną! Pewien człowiek spowiadał się następująco: - Dużo przeklinałem, ale dużo się modliłem - to się wyrównuje. Dużo piłem, ale dużo pościłem - też się wyrównuje. Dużo kradłem, ale wiele rozdałem ludziom - znowu się wyrównuje. W tym momencie spowiednik stracił cierpliwość i krzyknął: - Pan Bóg cię stworzył, a diabeł zabierze do piekła - to też się wyrównuje! Modlitwa dziecka: - Dziadek umarł wczoraj i jest już w drodze do Ciebie. Proszę, bądź dla niego miły, mów nieco głośniej, bo niedosłyszy i posadź między miłymi paniami, bo wtedy zawsze jest w dobrym humorze. Piotrek ma coś załatwić u księdza proboszcza. - Zachowuj się grzecznie! - upomina go matka. - Jak zobaczysz księdza, powiedz ładnie: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Kiedy Piotrek wraca, mama upewnia się: - Byłeś grzeczny? Chłopiec na to: - Tak, tylko księdza nie było na plebani i otworzyła mi gospodyni, więc jej powiedziałem: "Bądź pozdrowiona, łaski pełna". - Co się stanie, jeśli naruszysz jedno z dziesięciu przykazań? - pyta katechetka ucznia. - Pozostanie dziewięć! Wchodzi siostra do tramwaju i krzyczy: - Medaliki do kontroli proszę! Święci: Piotr i Paweł grają sobie w golfa. Paweł trafia do dołka za pierwszym razem. Piotr tak samo. Potem jeszcze raz. W końcu św. Paweł pyta się: - Słuchaj stary, my robimy cuda, czy gramy na poważnie? Na pustyni misjonarz spotyka lwa. Przerażony żegna się i mówi: - Boże spraw, żeby ta istota miała chrześcijańskie uczucia. Na to lew przyklęka, żegna się i mówi: - Boże pobłogosław ten dar, który zaraz będę spożywał. Przedstawiciel piekła proponuje niebu rozegranie meczu piłkarskiego. - Głupi pomysł - odpowiada zdziwiony Archanioł Gabriel - przecież dobrze wiesz, że wszyscy najlepsi piłkarze są w niebie... - A gdzie są wszyscy sędziowie? - odpowiada chytrze Lucyfer. Młody ksiądz przekonuje Einsteina o wszechmocy Boga. Einstein zadaje pytania: - Czy Bóg może stworzyć olbrzymi kamień? - Oczywiście! - Czy może go podnieść? - Tak, Bóg jest wszechmocny! - A czy może stworzyć kamień, którego nie podniesie? Pewna dewotka spaceruje z synem i opowiadaja mu o mądrości Boga. Nagle spadły z wysokości ptasie odchody, brudząc jej płaszcz. - Mamo! Ptaszek ci narobił! - Nie szkodzi, synku. Dziękujmy Bogu, że krowy nie mają skrzydeł... Na lekcji religii dzieci rysują aniołki. Ksiądz podchodzi do Jasia: - Jasiu, dlaczego narysowałeś aniołka z trzema skrzydłami? Jasio na to odpowiada: - A widział ksiądz z dwoma? Idą sobie dwie zakonnice ulicą i spotykają dwóch metalowców. Jedna do drugiej ze zgrozą: - Ojej, oni chyba w życiu nie widzieli prysznica! Zakonnice poszły, a metale między sobą: - Ty, co to jest prysznic? - Nie wiem, jestem niewierzący. Idzie ksiądz przez las, patrzy, a tam na gałęzi siedzi łaska. Łaska mówi: - Co ksiądz? A ksiądz: - Co łaska. |