Wczoraj napisałem w tym miejscu posta, ale któryś moderator go anihilował. Pewnie był nie na temat. No nic. Dziś więcej, bo zrobiłem(i nie) kilka polecanych przez kolegę
Bogdan666ing rzeczy. Tej jednej, a mianowicie porównania Foobara do Winamp nie, dlatego że pisałem wcześniej o Windows Media Player, więc niby dlaczego miałem go porównywać do kompletnie badziewnego Winampa? Żeby uznać wyższość Foobara? I bez tego mogę to przyznać!
Zadałem konkretne pytanie, cyt.:
,,Jaka jest różnica w jakości dźwięku podczas odtwarzania tego samego .mp3 przez Foobara a Windows Media Player na typowym komputerze?''
W odpowiedzi
Guru od Foobara wykręcił się sianem dwa razy. Pierwszy raz tą dziwną propozycją z Winampem. Drugi raz, gdy wystrzelił pytaniem na pytanie(grzeczny ci on taki, że klękajcie narody) a na koniec odesłał mnie do laryngologa. Potrafi ktoś znaleźć w tym jakiś argument za, bo ja nie.
W porządku... Mimo kojarzącej mi się z Linux'iarzami(
*) postawy kolegi, zastosowałem się do jego 'rad'. Zainstalowałem Foobara i porównałem z Windows Media Player. Oba bez żadnego korektora z volumem w nich na max, na identycznych poziomach wzmocnienia hardware. Odsłuchałem dwa utwory:
1. Genesis / Wind & Wuthering - ,,One for the vine'' (.mp3 320kbps 44100Hz)
2. Ozzy Osbourne / Essential - ,,Mama, i'm coming home'' (.mp3 192kbps 44100Hz)
Przetwornikami dźwięku były:
1. Głośniki Creative SBS 380
2. Słuchawki Sennheiser CX400II
3. Słuchawki KOSS portaPro
Wynik tego eksperymentu jest taki, że pójdę do laryngologa
_______________________________________________________________________________________________________
* Gdyby systemy operacyjne(tu czytaj - 'odtwarzacze') były liniami lotniczymi:
Windows Airlines:
Terminale są piękne i czyste, stewardesy bardzo atrakcyjne a piloci bardzo zdolni. Twój samolot leci z cichutkim szumem jak bąbelki w lampce z szampanem, szybko poprzez warstwy chmur by znaleźć sie ponad nimi, i ... Na wysokości 20.000 metrów samolot wybucha bez powodu czy wcześniejszych oznak jakichkolwiek uszkodzeń.
Linux Express:
Wszyscy pasażerowie przynoszą ze sobą trochę części samolotu i narzędzia na lotnisko. Gromadzone są te fragmenty na pasie startowym. Wtedy zaczynają się kłócić jaki typ samolotu będą budować i jak to wszystko połączyć. Wreszcie pasażerowie dzielą się na mniejsze grupy i każda buduje swój, odmienny samolot, ale wszystkie samoloty mają tę samą nazwę. Część z pasażerów jest pewna, że są prawie u celu, choć trzeba coś jeszcze poprawić. Natomiast wszyscy razem są przekonani, że takiego wybitnego cudu techniki nikt wcześniej nie zbudował, tzn "oni skasowali konkurencję"