17.12.2013, 06:11
Do 2017 r. liczba wyrzuconych rocznie komputerów, telefonów, lodówek, monitorów i wszelkiego sprzętu elektronicznego osiągnie wagę 200 wieżowców Empire State Building. Nie brzmi to zachęcająco.
![[Obrazek: c7565ac04d135570d09fa68f54331608.jpg]](http://p4.pej.cz/p4.pej.cz/c7565ac04d135570d09fa68f54331608.jpg)
Ostrzega przed tym najnowszy raport oparty na danych pochodzących z ONZ, organizacji rządowych oraz pozarządowych. Wspomniane podmioty sprzymierzyły się w ramach inicjatywy Solving the E-Waste Problem (StEP). Jej celem jest rozwiązanie światowego problemu elektrośmieci, a ten jest rzeczywiście palący. W ciągu następnych pięciu lat ilość odpadów tego typu ma wzrosnąć o jedną trzecią, między innymi za sprawą Chin i Stanów Zjednoczonych. Jak wyglądała kwestia e-śmieci w ubiegłym roku, możecie prześledzić na przygotowanej przez StEP mapce.
Dotychczas nie było łatwo natrafić na zbiorcze dane dotyczące elektrośmieci na całym świecie, choćby dlatego, że kraje różnie je definiowały. Przykładowo, informacje USA obejmowały wyłącznie elektronikę konsumencką, taką jak telewizory i komputery, natomiast w Unii Europejskiej za e-śmieci uznawano wszystko, co ma w sobie baterię lub kabel zasilający. Stąd pomysł stworzenia mapy, gromadzącej wszystkie dostępne dane, na której uwzględniono 184 kraje. Zgodnie z danymi StEP, w 2012 r. wyprodukowaliśmy 49 mln ton zużytej elektroniki. To ok. 20 kg przypadających na każdego mieszkańca Ziemi. A ma być jeszcze gorzej.
Według prognoz, do 2017 r. ludzie będą wyrzucać rocznie o 33 proc., czyli 65 mln ton elektrośmieci więcej. To tyle, co 11 Wielkich Piramid w Gizie. Na razie w niechlubnym rankingu przodują Chiny, produkując 9,4 mln ton tego typu odpadów rocznie, a zaraz za nimi znajdują się Stany z 7,3 mln ton. Tylko w 2010 r. Amerykanie wyrzucili ok. 258,2 mln zużytych komputerów, monitorów, telewizorów i telefonów, z czego 171,4 nadawało się do recyklingu.
Kiedy będziecie chcieli wywalić smartfon, któremu stuknęły pierwsze urodziny albo całkiem sprawny telewizor, lepiej zastanówcie się dwa razy. I dbajcie o sprzęt, który macie. Lepiej zatroszczyć się o to teraz, zanim przykryje nas gruba warstwa układów scalonych i wyświetlaczy.
Ostrzega przed tym najnowszy raport oparty na danych pochodzących z ONZ, organizacji rządowych oraz pozarządowych. Wspomniane podmioty sprzymierzyły się w ramach inicjatywy Solving the E-Waste Problem (StEP). Jej celem jest rozwiązanie światowego problemu elektrośmieci, a ten jest rzeczywiście palący. W ciągu następnych pięciu lat ilość odpadów tego typu ma wzrosnąć o jedną trzecią, między innymi za sprawą Chin i Stanów Zjednoczonych. Jak wyglądała kwestia e-śmieci w ubiegłym roku, możecie prześledzić na przygotowanej przez StEP mapce.
Dotychczas nie było łatwo natrafić na zbiorcze dane dotyczące elektrośmieci na całym świecie, choćby dlatego, że kraje różnie je definiowały. Przykładowo, informacje USA obejmowały wyłącznie elektronikę konsumencką, taką jak telewizory i komputery, natomiast w Unii Europejskiej za e-śmieci uznawano wszystko, co ma w sobie baterię lub kabel zasilający. Stąd pomysł stworzenia mapy, gromadzącej wszystkie dostępne dane, na której uwzględniono 184 kraje. Zgodnie z danymi StEP, w 2012 r. wyprodukowaliśmy 49 mln ton zużytej elektroniki. To ok. 20 kg przypadających na każdego mieszkańca Ziemi. A ma być jeszcze gorzej.
Według prognoz, do 2017 r. ludzie będą wyrzucać rocznie o 33 proc., czyli 65 mln ton elektrośmieci więcej. To tyle, co 11 Wielkich Piramid w Gizie. Na razie w niechlubnym rankingu przodują Chiny, produkując 9,4 mln ton tego typu odpadów rocznie, a zaraz za nimi znajdują się Stany z 7,3 mln ton. Tylko w 2010 r. Amerykanie wyrzucili ok. 258,2 mln zużytych komputerów, monitorów, telewizorów i telefonów, z czego 171,4 nadawało się do recyklingu.
Kiedy będziecie chcieli wywalić smartfon, któremu stuknęły pierwsze urodziny albo całkiem sprawny telewizor, lepiej zastanówcie się dwa razy. I dbajcie o sprzęt, który macie. Lepiej zatroszczyć się o to teraz, zanim przykryje nas gruba warstwa układów scalonych i wyświetlaczy.
Źródło: mashable.com