02.01.2013, 17:03
W nowym roku Amerykanie dostali prawny kij na zbyt wścibskich szefów, którzy chcieliby wiedzieć o swoich pracownikach więcej niż powinni.
![[Obrazek: facebook-zaj.jpg]](http://www.komputerswiat.pl/media/2012/102/2331647/facebook-zaj.jpg)
Od 1 stycznia 2013 roku w Illinois oraz Kalifornii, pracodawca nie może zażądać od pracownika dostępu do prywatnego konta w serwisie społecznościowym czy skrzynki pocztowej. W obu stanach tego typu praktyki zostały prawnie zakazane.
Nowe prawo zakazuje firmom monitorowania pracowników w serwisach takich jak Facebook czy Twitter. Ma to ograniczyć przypadki wyrzucania ludzi z pracy, za niepoprawne czy krytyczne wpisy w społecznościówkach. Oba stany pozostawiły furtkę prawną, z której mogą korzystać rekruterzy. Publicznie dostępne informacje o kandydatach mogą być wyławiane z sieci.
Zmiany w lokalnym prawie są reakcją na głośne przypadki nadużyć, o których głośno było na przełomie 2011 i 2012 roku. Poszczególne stany starają się od kilku miesięcy regulować drażliwą kwestię na własną rękę, ponieważ podobna próba na poziomie federalnym spaliła na panewce.
Efektem ubocznym jest prawny miszmasz. Przykładowo w Michigan władze szkolne nie mogą mieć wglądu do profilu ucznia w serwisie społecznościowym. Tymczasem w Oregonie nauczyciele powinni raportować wszelkie przypadki agresji czy nękania - również online.
Źródło: Reuters
Fot.: Franz Pfluegl | Dreamstime.com
Nowe prawo zakazuje firmom monitorowania pracowników w serwisach takich jak Facebook czy Twitter. Ma to ograniczyć przypadki wyrzucania ludzi z pracy, za niepoprawne czy krytyczne wpisy w społecznościówkach. Oba stany pozostawiły furtkę prawną, z której mogą korzystać rekruterzy. Publicznie dostępne informacje o kandydatach mogą być wyławiane z sieci.
Zmiany w lokalnym prawie są reakcją na głośne przypadki nadużyć, o których głośno było na przełomie 2011 i 2012 roku. Poszczególne stany starają się od kilku miesięcy regulować drażliwą kwestię na własną rękę, ponieważ podobna próba na poziomie federalnym spaliła na panewce.
Efektem ubocznym jest prawny miszmasz. Przykładowo w Michigan władze szkolne nie mogą mieć wglądu do profilu ucznia w serwisie społecznościowym. Tymczasem w Oregonie nauczyciele powinni raportować wszelkie przypadki agresji czy nękania - również online.
Źródło: Reuters
Fot.: Franz Pfluegl | Dreamstime.com