22.10.2012, 15:25
W związku ze zbliżającą się premierą tabletu Surface RT, pojawiają się pewne problemy z europejską gwarancją tego urządzenia.
Unijna dyrektywa o nazwie „Sprzedaż i gwarancje dóbr konsumpcyjnych” wymaga, by towar sprzedawany na terenie Unii Europejskiej objęty był minimum dwuletnią gwarancją. Natomiast brytyjska wersja Windows Store stwierdza jasno, że Microsoft zamierza sprzedawać tam swój tablet z gwarancją roczną:
„Surface objęty jest roczną gwarancją. Jeśli zależy ci na przedłużeniu ochrony swojego tabletu możesz dokupić dodatkowy plan ochrony (Microsoft Complete for Surface)”.
Co ciekawe, niemiecka wersja strony wspomina już o dwuletniej gwarancji na Surface RT. Niedopatrzenie Microsoftu? Raczej nie.
Brytyjski przykład jest doskonałą ilustracją tego, co dzieje się, jeśli unijna dyrektywa nie zostanie na czas wprowadzona w życie przez dany kraj – producenci (nie tylko Microsoft) zachowują się jakby jej nie było, zmuszając nieświadomych klientów by ci płacili dodatkowo za „przedłużoną” gwarancję, która i tak im przysługuje – jeśli dany kraj nie wprowadzi w życie na czas dyrektywy, obywatel może powołać się na nią bezpośrednio.
Ale kto by się kłócił o takie szczegóły?
Za: wp.pl
Unijna dyrektywa o nazwie „Sprzedaż i gwarancje dóbr konsumpcyjnych” wymaga, by towar sprzedawany na terenie Unii Europejskiej objęty był minimum dwuletnią gwarancją. Natomiast brytyjska wersja Windows Store stwierdza jasno, że Microsoft zamierza sprzedawać tam swój tablet z gwarancją roczną:
„Surface objęty jest roczną gwarancją. Jeśli zależy ci na przedłużeniu ochrony swojego tabletu możesz dokupić dodatkowy plan ochrony (Microsoft Complete for Surface)”.
Co ciekawe, niemiecka wersja strony wspomina już o dwuletniej gwarancji na Surface RT. Niedopatrzenie Microsoftu? Raczej nie.
Brytyjski przykład jest doskonałą ilustracją tego, co dzieje się, jeśli unijna dyrektywa nie zostanie na czas wprowadzona w życie przez dany kraj – producenci (nie tylko Microsoft) zachowują się jakby jej nie było, zmuszając nieświadomych klientów by ci płacili dodatkowo za „przedłużoną” gwarancję, która i tak im przysługuje – jeśli dany kraj nie wprowadzi w życie na czas dyrektywy, obywatel może powołać się na nią bezpośrednio.
Ale kto by się kłócił o takie szczegóły?
Za: wp.pl