22.08.2012, 08:02
Mowa o firmie E.piphany, której oficjalne logo bardzo przypominało to znane z przeglądarki giganta z Redmond. Jak skończyła się ta sprawa?
Słynne "E" z pierścieniem kojarzy zapewne większość internautów. Mowa oczywiście o przeglądarce Internet Explorer, w której logo pierścień pojawił się wraz z trzecią odsłoną programu w latach 90-tych.
Tymczasem Steve Blank - jeden z pracowników uniwersytetu kalifornijskiego w Berkeley napisał na blogu o incydencie, który miał miejsce piętnaście lat temu, w 1997 roku. Wtedy też Blank był pracownikiem firmy E.piphany, której logo możecie zobaczyć poniżej.
Wygląda znajomo, prawda? Podobieństw do logo Internet Explorera dopatrzył się również Microsoft. Gigant z Redmond wysłał wtedy E.piphany list, w którym zagroził firmie pozwem, jeśli ta nie zmieni logo.
Blank odpisał wtedy do Microsoftu z zapytaniem: "od kiedy to jedna z 26 liter alfabetu angielskiego jest znakiem towarowym Microsoftu?" Zdaje się, że to poskutkowało, gdyż nic się nie stało. Gigant z Redmond dał sobie spokój i E.piphany nadal istniało sobie na rynku
bez żadnych problemów sądowych… do 2005 roku, kiedy to zostało przejęte przez inną firmę.
Wspomniany incydent jest tylko dowodem na to, że małe firmy wcale nie muszą uginać się pod naporem gigantów rynku. Wystarczy tylko sprytnie sformułowana odpowiedź i dają sobie spokój.
Źródło: blogs.barkeley.edu, fot.: bortn 66 | Dreamstime
Słynne "E" z pierścieniem kojarzy zapewne większość internautów. Mowa oczywiście o przeglądarce Internet Explorer, w której logo pierścień pojawił się wraz z trzecią odsłoną programu w latach 90-tych.
Tymczasem Steve Blank - jeden z pracowników uniwersytetu kalifornijskiego w Berkeley napisał na blogu o incydencie, który miał miejsce piętnaście lat temu, w 1997 roku. Wtedy też Blank był pracownikiem firmy E.piphany, której logo możecie zobaczyć poniżej.
Wygląda znajomo, prawda? Podobieństw do logo Internet Explorera dopatrzył się również Microsoft. Gigant z Redmond wysłał wtedy E.piphany list, w którym zagroził firmie pozwem, jeśli ta nie zmieni logo.
Blank odpisał wtedy do Microsoftu z zapytaniem: "od kiedy to jedna z 26 liter alfabetu angielskiego jest znakiem towarowym Microsoftu?" Zdaje się, że to poskutkowało, gdyż nic się nie stało. Gigant z Redmond dał sobie spokój i E.piphany nadal istniało sobie na rynku
bez żadnych problemów sądowych… do 2005 roku, kiedy to zostało przejęte przez inną firmę.
Wspomniany incydent jest tylko dowodem na to, że małe firmy wcale nie muszą uginać się pod naporem gigantów rynku. Wystarczy tylko sprytnie sformułowana odpowiedź i dają sobie spokój.
Źródło: blogs.barkeley.edu, fot.: bortn 66 | Dreamstime