04.05.2012, 07:34
![[Obrazek: address-bar-pan.jpg]](http://www.komputerswiat.pl/media/2011/145/1891957/address-bar-pan.jpg)
Odwiedzając strony poświęcone tematyce religijnej raczej nie spodziewamy się, że za chwilę nasz antywirus obwieści nam, że właśnie udało się
zablokować złośliwy kod. Wirusy, trojany i inne wszelkiej maści robactwo kojarzymy raczej ze stronami pornograficznymi. Co ciekawe, jest inaczej!
Najnowszy raport firmy Symantec z cyklu "Internet Security Threat Report" zdradza, że na stronach poświęconych pornografii możemy natrafić średnio na 25 różnych "okazów" złośliwego kodu. To jednak nic w porównaniu z tym, co czeka nas w witrynach o tematyce religijnej.
![[Obrazek: hacker.png]](http://www.komputerswiat.pl/media/2012/125/2358577/hacker.png)
Na stronach poświęconych religii możemy natrafić średnio na aż 115 próbek złośliwego kodu (zazwyczaj fałszywych antywirusów). Oczywiście nie jest to winą twórców tego typu stron, a często wynik kompromitacji, na przykład poprzez podmienienie zawartości.
Na koniec warto dodać, że z raportu Symantec wynika również, że złośliwy kod "załapiemy" mimo wszystko częściej na stronach pornograficznych. Z prostej przyczyny. Jest ich po prostu znacznie więcej w sieci, aniżeli witryn religijnych.
Źródło: Symantec, fot.: Bortn66, Aspect3D | Dreamstime, Symantec