11.11.2011, 19:37
Witam, na początku chciałbym przeprosić za zakładanie nowego tematu, głowa mi już pęka od przeinstalowywania systemu i nie umiałem znaleźć podobnego wątku w szukajce (137 stron wyników dla zapytania "tylko do odczytu" skutecznie mnie odstraszyło).
Przechodząc do konkretów, postaram się opisać problem i wszystkie podjęte kroki najdokładniej jak umiem:
System którego używam to Win7 Pro x64, pobrany (dziś też) z uczelnianego ELMSa.
Problem jaki się pojawił, to atrybut _we wszystkich_ folderach "tylko do odczytu" dla części zawartości folderu (wypełniony kwadracik) - z tego co zauważyłem oznacza to mniej więcej tyle, że pliki w środku folderu tego atrybutu nie mają, natomiast każdy folder już tak. Eeee, okej nic nie rozumiem z tego co napisałem, więc podam przykład:
C:\Program Files [read only]
C:\Program Files\Internet Explorer [read only]
C:\Program Files\Internet Explorer\iexplore.exe (bez atrybutów)
Tak to wygląda z dosłownie każdym folderem, łącznie z PPM -> Nowy -> Folder.
C:\Nowy Folder [read only]
Zdałem sobie z tego sprawę zupełnie przypadkowo, jakiś czas temu aktualizując javę, a konkretniej nie mogąc jej zaktualizować. Wszelkie próby zmiany atrybutu kończyły się niepowodzeniem, konkretnie kwadracik dawał się odznaczyć, okno właściwości pozwalało mi kliknąć "zastosuj" i "ok", ale kiedy znowu je otwierałem wypełniony kwadracik przy "tylko do odczytu" wracał sobie w najlepsze na stare miejsce, operacje mogłem zapewne powtarzać w nieskończoność, jak mniemam z podobnym skutkiem.
Co próbowałem zrobić: kiedy zauważyłem nieposłuszny kwadracik, pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, to błędy w zakładce zabezpieczeń, po pierwszym rzucie oka wyglądała jednak na całkiem poprawną. Mimo to zrobiłem nowy folder, wyłączyłem dziedziczenie uprawnień, wywaliłem wszystko, dodałem grupę administratorów - nie pomogło, dodałem tylko siebie - nie pomogło, ostatecznie w akcie desperacji zmieniałem uprawnienia dla całego dysku, w podobny sposób, z podobnym skutkiem. Zacząłem klikać głębiej i trafiłem na właściciela (trusted installer czy coś takiego), zmieniłem na siebie - nie pomogło. Zalogowałem się na konto administratora (to domyślnie wyłączone) zmieniałem uprawnienia na każdy nawet najbardziej abstrakcyjny sposób - nie pomogło.
Wtedy uznałem, że czas poprosić o pomoc google. Większość odpowiedzi uczyła zmiany uprawnień, więc przelatywałem je dość szybko, o dziwo ostatni post często sugerował poprawę "Dzięki za odp wszystko śmiga hehehe". Ściągnąłem kilka programów polecanych w tych tematach, żaden nie pomógł. Wniosek był prosty - na pewno jest to jakiś tragicznie złośliwy wirus i jedyną metodą na umożliwienie aktualizacji (na przykład wspomnianej javy) jest format. Posiedziałem kilka tygodni przygotowując się do całkowitej anihilacji systemu.
I mamy dziś. Święto, dzień leniuchowania, można zająć się czymś przyjemnym. Od rana siedzę kasuję, formatuję, usuwam, wymieniam, loguję, ściągam, nagrywam, zamieniam, modyfikuję i znowu kasuję. I nic, jestem w punkcie wyjścia, w punkcie sprzed miesiąca, kiedy nie mogłem aktualizować Javy. Z tą różnicą, że obecnie nie mam nawet Javy, bo nawet na całkowicie czystym dysku, na całkowicie czystej partycji, na całkowicie czystym systemie, bez niczego poza zainstalowanym sterownikiem wifi i kilkoma aktualizacjami, które w między czasie zdążył pobrać Windows update nie mogę pozbyć się atrybutu "tylko do odczytu" w _każdym_ folderze w systemie.
Znalazłem to forum, wydaje się być żywe i aktywne, napisałem ten post i czekam na jakąś odpowiedź, bo nic lepszego wymyślić nie potrafię. Modlę się o jakiś prozaiczny, durny powód i rozwiązanie, które zaraz ktoś mądry napisze, przelatując kolejne tematy nawet się nad nimi nie zastanawiając, rozwiązanie które by mnie jako studenta informatyki bezsprzecznie ośmieszyło, ale przy okazji zakończyło męki z kapryśnym atrybutem na wieki, wieków amen.
Pozdrawiam, to mój pierwszy post tutaj, więc proszę o taryfę ulgową w przypadku błędów[/b] składniowych nazwy tematu lub zawartości posta.
No i witam!
Przechodząc do konkretów, postaram się opisać problem i wszystkie podjęte kroki najdokładniej jak umiem:
System którego używam to Win7 Pro x64, pobrany (dziś też) z uczelnianego ELMSa.
Problem jaki się pojawił, to atrybut _we wszystkich_ folderach "tylko do odczytu" dla części zawartości folderu (wypełniony kwadracik) - z tego co zauważyłem oznacza to mniej więcej tyle, że pliki w środku folderu tego atrybutu nie mają, natomiast każdy folder już tak. Eeee, okej nic nie rozumiem z tego co napisałem, więc podam przykład:
C:\Program Files [read only]
C:\Program Files\Internet Explorer [read only]
C:\Program Files\Internet Explorer\iexplore.exe (bez atrybutów)
Tak to wygląda z dosłownie każdym folderem, łącznie z PPM -> Nowy -> Folder.
C:\Nowy Folder [read only]
Zdałem sobie z tego sprawę zupełnie przypadkowo, jakiś czas temu aktualizując javę, a konkretniej nie mogąc jej zaktualizować. Wszelkie próby zmiany atrybutu kończyły się niepowodzeniem, konkretnie kwadracik dawał się odznaczyć, okno właściwości pozwalało mi kliknąć "zastosuj" i "ok", ale kiedy znowu je otwierałem wypełniony kwadracik przy "tylko do odczytu" wracał sobie w najlepsze na stare miejsce, operacje mogłem zapewne powtarzać w nieskończoność, jak mniemam z podobnym skutkiem.
Co próbowałem zrobić: kiedy zauważyłem nieposłuszny kwadracik, pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, to błędy w zakładce zabezpieczeń, po pierwszym rzucie oka wyglądała jednak na całkiem poprawną. Mimo to zrobiłem nowy folder, wyłączyłem dziedziczenie uprawnień, wywaliłem wszystko, dodałem grupę administratorów - nie pomogło, dodałem tylko siebie - nie pomogło, ostatecznie w akcie desperacji zmieniałem uprawnienia dla całego dysku, w podobny sposób, z podobnym skutkiem. Zacząłem klikać głębiej i trafiłem na właściciela (trusted installer czy coś takiego), zmieniłem na siebie - nie pomogło. Zalogowałem się na konto administratora (to domyślnie wyłączone) zmieniałem uprawnienia na każdy nawet najbardziej abstrakcyjny sposób - nie pomogło.
Wtedy uznałem, że czas poprosić o pomoc google. Większość odpowiedzi uczyła zmiany uprawnień, więc przelatywałem je dość szybko, o dziwo ostatni post często sugerował poprawę "Dzięki za odp wszystko śmiga hehehe". Ściągnąłem kilka programów polecanych w tych tematach, żaden nie pomógł. Wniosek był prosty - na pewno jest to jakiś tragicznie złośliwy wirus i jedyną metodą na umożliwienie aktualizacji (na przykład wspomnianej javy) jest format. Posiedziałem kilka tygodni przygotowując się do całkowitej anihilacji systemu.
I mamy dziś. Święto, dzień leniuchowania, można zająć się czymś przyjemnym. Od rana siedzę kasuję, formatuję, usuwam, wymieniam, loguję, ściągam, nagrywam, zamieniam, modyfikuję i znowu kasuję. I nic, jestem w punkcie wyjścia, w punkcie sprzed miesiąca, kiedy nie mogłem aktualizować Javy. Z tą różnicą, że obecnie nie mam nawet Javy, bo nawet na całkowicie czystym dysku, na całkowicie czystej partycji, na całkowicie czystym systemie, bez niczego poza zainstalowanym sterownikiem wifi i kilkoma aktualizacjami, które w między czasie zdążył pobrać Windows update nie mogę pozbyć się atrybutu "tylko do odczytu" w _każdym_ folderze w systemie.
Znalazłem to forum, wydaje się być żywe i aktywne, napisałem ten post i czekam na jakąś odpowiedź, bo nic lepszego wymyślić nie potrafię. Modlę się o jakiś prozaiczny, durny powód i rozwiązanie, które zaraz ktoś mądry napisze, przelatując kolejne tematy nawet się nad nimi nie zastanawiając, rozwiązanie które by mnie jako studenta informatyki bezsprzecznie ośmieszyło, ale przy okazji zakończyło męki z kapryśnym atrybutem na wieki, wieków amen.
Pozdrawiam, to mój pierwszy post tutaj, więc proszę o taryfę ulgową w przypadku błędów[/b] składniowych nazwy tematu lub zawartości posta.
No i witam!