Wpadka sezonu: wyrzucił dysk wart 23 miliony złotych

Kiedyś w mediach pojawiały się wiadomości typu „rolnik spod Tarnowa znalazł gliniany garnek, pełen złotych i srebrnych monet”. Teraz prawdziwym skarbem może się okazać twardy dysk.

Wiecie co to znaczy mieć żal do siebie? To machnąć do śmieci twardy dysk z bitcoinami wartymi grube miliony. Tak właśnie musi się czuć pewien Brytyjczyk z południowej Walii, który przeszukuje miejscowe wysypisko, żeby odnaleźć swój dysk. James Howells zgromadził 7500 bitcoinów jeszcze w 2009 r., kiedy cały kryptowalutowy interes dopiero się rozkręcał. Zapisał je na dysku, a dysk przeleżał nienaruszony trzy lata, po czym został przeniesiony w stan spoczynku, czyli do kosza.

Mężczyzna twierdzi, że nigdy wcześniej nie wyrzucał twardego dysku, ale tym razem przypadkowo zalał swój komputer i zdecydował się pozbyć „starego sprzętu IT”. Ten błąd będzie go prześladował w snach do końca życia. Krótko potem Howells zainteresował się na nowo wirtualną walutą, w tym historią pewnego Norwega, który zainwestował 27 dol. mniej więcej w tym samym czasie co on i ma teraz majątek wart 886 tys. dol, czyli 2,7 mln zł. Dysk Brytyjczyka ma znacznie większą wartość, ale co z tego?

Howells dobrze wie, że jego szanse na odnalezienie skarbu są bliskie zeru i systematycznie spadają. Podobno właściciel wysypiska wyjaśnił mu, że jego dysk za 23 miliony złotych może spoczywać metr lub półtora pod warstwą śmieci. Biorąc pod uwagę powierzchnię równą wielkości boiska piłkarskiego, nie daje to zbyt wielkich nadziei. Policja przeszukująca ten teren w sprawach kryminalnych ma zwykle do dyspozycji „15-20 osób w pełnych ubraniach ochronnych z koparkami i psami”. Jednak Howells nie zamierza grzebać w żadnych niebezpiecznych dla zdrowia odpadkach „bez jasno określonej wypłaty na koniec”.