Michael Dell, założyciel i prezes firmy noszącej jego nazwisko, prowadzi rozmowy mające na celu wycofanie spółki z giełdy. Po 25 latach obecności na NASDAQ Dell miałby się na powrót stać spółką niepubliczną, co miałoby ułatwić zarządzanie nią i dalszy rozwój, bez konieczności rozliczania się z nastawionymi przede wszystkim na maksymalizację zysku akcjonariuszami.

Dell potrzebuje inwestycji, bo choć wciąż jest trzecim producentem PC pod względem globalnej sprzedaży, jego udział rynkowy wciąż maleje. W dodatku sprzedaż komputerów na całym świecie wyhamowała, między innymi za sprawą rozwoju nowych kategorii produktowych takich jak tablety.

Prezes spółki ma rozmawiać na temat wsparcia w wykupie z dwiema firmami private equity – TPG Capital oraz Silver Lake Partners. Obie firmy miałyby pomóc w znalezieniu partnerów (przede wszystkim banków), którzy sfinansowaliby wykup akcji od inwestorów giełdowych, ale Silver Lake rozmawia też z innymi podmiotami, które miałyby objąć akcje spółki.

Jednym z takich podmiotów miałby być Microsoft, który prowadzi z Silver Lake interesy już od dłuższego czasu (odkupił od firmy m.in. udziały w Skype w roku 2011). Gigant z Redmond miałby się stać posiadaczem akcji niemych, o wartości kilku miliardów dolarów. Spółkę stać na takie wsparcie – jak zauważa informujący o sprawie „Wall Street Journal”, miała ona na koniec III kwartału 2012 roku ponad 66 miliardów dolarów w gotówce oraz krótkoterminowych papierach wartościowych.

Nie jest tylko jasne, dlaczego Microsoft miałby udzielić takiego wsparcia. Choć z jednej strony gigant z Redmond coraz odważniej wchodzi w świat sprzętu, jego prezes – Steve Ballmer – wciąż podkreśla, że jest on producentem oprogramowania i zależy mu na utrzymaniu obecnego modelu sprzedaży. Microsoft oczywiście doniesień o ewentualnym wsparciu Della nie komentuje.