Odpowiedz

Osiedlowe ksywy

 
LadyInBlue
Pani SuperMod

Liczba postów: 19.072
Post: #1

Osiedlowe ksywy


Gruby
Albo nieudacznik całej ekipy, który dzieciństwo spędził stojąc na bramce w podwórkowych meczach piłki nożnej ("Gruby, rzucaj się!") i któremu wszyscy zabierali kanapki, albo tłusty, wredny potwór, w którego oczach czai się zło większe niż w rozbieranych zdjęciach Piotra Kupichy - coś jak biały kot perski filmowych złoczyńców. Ten pierwszy będzie w przyszłości księgowym, ten drugi na 87,5% kontrolerem biletów.

Łysy
Pierwszy podwórkowy heros, który odkrył, że strzyc się można inaczej niż na "Logo McDonaldsa", dookoła garnka czy zostawiając sobie opadającą na plecy plerezę. To znaczy wykombinował, że połączenie maszynki i jego czerepu może doprowadzić do tego, że będzie miał bardzo krótkiego jeża. Którego, zgodnie ze słowami Konfucjusza - "Raz Łysy, Łysy na zawsze", będzie nosił z dumą do końca życia. Po latach spotkasz go jako bramkarza w lokalu, gdzie będziesz świętował rocznicę ślubu ze swoim owczarkiem alzackim ze swoją żoną.

Mały
Nazywany "Małym" nie bez powodu - z reguły nawet kiedy stał na palcach mogłeś swobodnie nad nim przejść. Kiedy nie był z "Grubym", "Łysym" czy "Siwym" można go też było bez problemu ignorować, groźny stawał się dopiero w stadzie. Jest spora szansa, że gdy po latach wrócisz w okolice rodzinnej piaskownicy, odkryjesz że "Mały" trochę wyrósł, nie jest już wcale mały i ma biceps o obwodzie twojego piwnego brzucha. A gdy pyta się czy masz papierosa, nie odmawiasz, chyba że nie jesteś człowiekiem, tylko zmotoryzowanym oddziałem Gwardii Narodowej.

Chudy
Wcale nie jest jakoś specjalnie chudy, ale nie jest też łysy, gruby, ani mały. Generalnie jest po prostu nijaki. Idealnie wtapia się w tło, tak, że zachodzi podejrzenie, iż jest tak naprawdę kameleonem zgłębiającym ludzkie zwyczaje poprzez obserwację uczestniczącą. Jego kumple orientują się, że go nie ma, dopiero gdy wszyscy składają się na tanie wino i nagle brakuje 50 groszy, które dorzuciłby "Chudy". Nie wspomina się go na imprezach, nie pamięta po latach, kiedy to zapewne pracuje jako Wałbrzych czy inny niezbyt efektowny krajobraz.

Czacha
Tę ksywę dostał dlatego, że:
a) ostrzygł się na krótko, ale "Łysy" był minimalnie szybszy;
b) ma wielką, nieforemną czaszkę.
Kiedy go spotkasz po dłuższym czasie... Cóż, niewiele się zmieni, zwłaszcza w tej drugiej kwestii. Podobno CV ludzi o młodzieńczej ksywie "Czacha" są traktowane preferencyjnie przy poszukiwaniu sprzedawców do kiosku Ruchu.

Guma
Największy nieudacznik, który nawet grając w "Chińczyka", zająłby piąte miejsce. Pseudonim "Guma" dostał mu się tylko dlatego, że "Łysego", "Siwego", "Grubego", "Chudego" i "Małego" zarezerwowali sobie już inni. W tajemnicy przed innymi zbiera kolorowe karteczki z jednorożcami i plakaty z członkami N`Sync oraz ogląda seriale z Martą Żmudą - Trzebiatowską, spektakle baletowe i łyżwiarstwo figurowe. W przyszłości zostanie sfrustrowanym urzędnikiem państwowym, wypełniającym tabelki w Excelu i nienawidzącym komunikacji miejskiej.

Siwy
Zwyczajny jasny blondyn. Antropolodzy do dziś próbują dociec, dlaczego jest to uznawane za cechę wyróżniającą tylko w Polsce i w krajach afrykańskich.

Kowal, Wiśnia i Wiciu
Na całe szczęście na twoim osiedlu mieszkało 345 Kowalskich, 217 Wiśniewskich i 178 Witkowskich, więc jeden więcej "Kowal", "Wiśnia" i "Wiciu" nie zrobili nikomu różnicy. A twoi kumple/znajomi z widzenia/kumple twojego kieszonkowego, które ci zabierali/ziomale z dzielni nie musieli myśleć nad nowymi przydomkami, dzięki czemu żadnemu z nich nie eksplodowała z wysiłku głowa. "Kowal", "Wiśnia" i "Wiciu" trzymają się zawsze razem, piją z jednej butelki i noszą takie same sprane swetry, żeby nie utonąć w tłumie innych Kowalskich, Wiśniewskich i Witkowskich. A na końcu żenią się z laskami o tym samym imieniu, choć nikt nie jest pewien, czy to przypadkiem nie jest ta sama kobieta. Gdy ich wspominasz po co najmniej dekadzie, nigdy nie pamiętasz, który z nich był "Kowalem", który "Wiciem", który "Wiśnią", a który jamnikiem, którego miał jeden z nich.

Grucha
Wielki kafar i tyle można o nim powiedzieć. Po latach - jeszcze większy kafar. W wielkiej furze.

Ej ty
Stado bezimiennych lemingów przemieszczających się zaułkami dzielnicy, reagujących na zawołanie "Ej, ty!". Nikt nie pamięta nigdy jak mieli na imię, nikt nigdy nie wiedział, czym się interesują i gdzie dokładnie mieszkają, nie pojawiają się na żadnych zdjęciach. Pełnią rolę wypełniacza pustki, biegających worków treningów i ruchomej tarczy przy strzelaniu do nich skoblami.

Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz.
[Obrazek: Lady_In_Blue.gif]
[Obrazek: sygnaasia.png]

Windows ❼ Forum

25.05.2012 21:40

Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Temat został oceniony na 0 w skali 1-5 gwiazdek.
Zebrano 1 głosów.