Opera Turbo odblokowuje dostęp do stron zabronionych prawem

Piraci grają na nosie królowej. Chociaż przeglądarka internetowa stworzona przez norweskie studio Opera Software ma wśród Polaków spore grono wielbicieli, w światowych rankingach popularności desktopowa wersja programu od wielu lat zajmuje ostatnie miejsce wśród głównych przeglądarek. Dzięki funkcji Turbo w niedługim czasie z przeglądarki może zacząć korzystać znacznie więcej osób. Okazuje się, że funkcja kompresowania stron przed wysłaniem ich na komputer użytkownika umożliwia dostęp do witryn oficjalnie niedostępnych na terenie niektórych krajów.

Cały sekret tkwi w tym, że gdy Opera Turbo działa, każda strona internetowa jest najpierw przetwarzana przez serwery producenta przeglądarki, a dopiero później trafia do klienta. Dla serwera witryny przeglądarka z włączoną funkcją Turbo widoczna jest jak przez serwer proxy. Tym samym Opera Turbo omija blokadę konkretnych adresów IP, którą wprowadzają rządy niektórych krajów. Wbrew pozorom takie rzeczy dzieją się nie tylko w Chinach, bo nawet Wielka Brytania od jakiegoś czasu uniemożliwia swoim obywatelom korzystanie z określonych stron – jak na razie tylko z The Pirate Bay, ale kto wie, co czeka mieszkańców Wysp (i nie tylko ich) w przyszłości.


Chociaż Opera Turbo z technicznego punktu widzenia działa tak samo jak proxy (jeżeli chodzi o dostęp do zablokowanych witryn) ma tę przewagę, że jest bajecznie prosta w użyciu. Wystarczy jedno kliknięcie, żeby włączyć tę funkcję, oraz kolejne, by ją wyłączyć. Przed pierwszym użyciem Turbo nie trzeba niczego konfigurować, a korzystanie z funkcji jest całkowicie darmowe. Jedynym mankamentem jest pogorszenie jakości grafik na stronach oraz brak wpływu na flashowe odtwarzacze wideo. Filmy nie są strumieniowane przez serwery Opera Software, przez co Turbo jest bezużyteczne dla osób chcących uzyskać dostęp do zagranicznych serwisów z materiałami wideo, które przestrzegają międzynarodowych umów dotyczących praw autorskich. Za to do innych, mniej legalnych celów, nadaje się znakomicie.

Chociaż Opera Software udostępniła funkcję kompresji danych docierających do przeglądarki już dawno, dopiero teraz może zrobić się o niej głośno – wcześniej wśród państw blokujących różne strony nie było Wielkiej Brytanii. Nie chodziło także o The Pirate Bay – najpopularniejszy tracker sieci BitTorrent. Warto pamiętać, że również Microsoft obiecuje wprowadzenie funkcji podobnej do Turbo w Internet Explorerze dla interfejsu Metro. Jeżeli przez przeglądarkę wbudowaną w systemie operacyjnym da się bez problemu otworzyć stronę zablokowaną przez sąd, rządy państw na pewno nie przejdą obok sprawy obojętnie. Ciekawe, czy twórcy przeglądarek pójdą im na rękę, czy też każą szukać bardziej skomplikowanych metod cenzury?


Źródło: TorrentFreak