Microsoft dogadał się z Sinofskym. Zapłaci 14 mln dolarów za milczenie

Steven Sinofsky nie będzie zdradzał biznesowych tajemnic i zrezygnuje z roszczeń wobec Microsoftu. W zamian może liczyć na spory bonus emerytalny.

Ewakuacja długoletniego szefa Windows Division z Microsoftu w listopadzie 2012 roku ma już charakter miejskiej legendy. Oficjalnie Sinofsky odszedł za porozumieniem stron, ale mało kto (a media w szczególności) wierzy w grzeczny scenariusz.

Najpopularniejszą chyba opinią w sprawie nagłej rezygnacji byłego szefa Windows Division z ciepłej posadki jest ta, w której na pierwszym miejscu stawiany jest konflikt personalny. Steve Sinofsky mógł nadepnąć na odcisk swojemu przełożonemu. Steve Ballmer choć medialnie jest postacią niezwykle kolorową, nie został szefem Microsoftu ze względu na swoje słynne już żarty i specyficzny image. Oczywiście jak sprawa wyglądała od strony kulis możemy tylko przypuszczać. Porozumienie pomiędzy Sinofskym a Microsoftem oznacza, że nie dowiemy się tego prawdopodobnie już nigdy.

Porozumienie zostało nazwane oficjalnie umową emerytalną. Jednym z istotnych zapisków jest zobowiązanie Sinofskiego do klasycznego już w tej branży NDA (Non-Disclosure Agreement). Umowa o poufności obejmuje nie tylko trzymanie pod kluczem tajemnic biznesowych, czy zakaz pracy dla firm konkurencyjnych oraz blisko powiązanych z Microsoftem, ale też zapisek o niedyskredytowaniu byłego pracodawcy. Mówiąc więc wprost, chodzi o uprzejme milczenie dziś i w przyszłości. W zamian Microsoft zgodził się przekazać byłemu szefowi Windows Division 418 tys. udziałów, które na obecną chwilę są warte ok. 14,3 mln dolarów. Pakiet akcji będzie wypłacany w ratach - ostatnia w sierpniu 2016 roku.

Warto dodać, że Steven Sinofsky odchodząc z Microsoftu za porozumieniem stron musiał zrezygnować z premii za rok 2012. Według szacunków Computerworld, stracił wtedy prawo do ok. 260 tys. udziałów. Microsoft więc w pewnym sensie zrekompensował mu tamtą premię i dorzucił jeszcze co nieco na otarcie łez, albo raczej za trzymanie buzi na kłódkę.

W maju Sinofsky o Microsofcie wypowiadał się w samych superlatywach, twierdząc że w swojej byłej firmie kocha praktycznie wszystko (włącznie ze stylem zarządzania). Nawet jeśli nie do końca takie deklaracje odpowiadają rzeczywistości, to Sinofsky nie ma żadnych powodów by nie kochać 14 mln dolarów ekstra. Bieda na emeryturze mu nie grozi.

Co dziś robi Steven Sinofsky? Pracuje w biznesowej przybudówce Harvardu, ucząc studentów jak dobrze rozwijać oraz sprzedawać produkty, czyli jak zarabiać spore pieniądze w IT i nie tylko. Pisze też książkę, ale raczej nie znajdziemy w niej żadnych pikantnych szczegółów z czasów jego pracy w Microsofcie.

Fot. Microsoft

Źródło: computerworld.com